Różnie z tym bywa. Zdarza się, że nasze sugestie są brane pod uwagę. Częściej jednak jest tak, że głos samorządowych korporacji nie jest słyszalny. A może jest, ale zbyt rzadko jest brany pod uwagę... Mamy co prawda Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego, gdzie opiniujemy sporo projektów ustaw, ale często nasze opinie są po prostu ignorowane. Skutek tego jest taki, że samorządy są zmuszane działać w oparciu o chore, bardzo kulawe i często nieprecyzyjne prawo. Wiele rzeczy robi się, niestety, bez samorządów, a nawet wbrew ich woli. Posłużę się prostym przykładem – według rządowego rozporządzenia już w tym roku trzeba będzie mieszkańcom dostarczyć pięć, czy nawet w niektórych przypadkach sześć, pojemników do segregacji śmieci. Wszystkie polskie organizacje samorządowe protestowały przeciwko temu rozwiązaniu. Bezskutecznie. Na przykład w Bielsku-Białej funkcjonuje Zakład Gospodarki Odpadami, który dysponuje nowoczesną sortownią. Jest ona tak technologicznie zaawansowana, że jest w stanie sortować plastikowe butelki, czyli tzw. pety, według kolorów. Po co zatem mają tym sortowaniem zajmować się mieszkańcy? Albo inny przykład. Niebawem wchodzi w życie dyrektywa RODO o ochronie danych osobowych. Jednocześnie obowiązuje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Sądy interpretują ją w ten sposób, że wszystko, co jest wytworzone w jednostkach samorządu terytorialnego, jest jawne. Pogodzenie ze sobą tych dwóch aktów prawnych jest w praktyce bardzo trudne, a wręcz niemożliwe. I trzeci przykład. Niedawno został uruchomiony CEPIK – Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców. Miał on usprawnić działalność wydziałów komunikacji, a w praktyce je sparaliżował. Ludzie mają pretensje do nas, że stoją w długich kolejkach, a w rzeczywistości wina samorządów jest tu żadna. Te kolejki można by było skrócić, gdyby – tak jak to miało miejsce do 2004 r. – dowody rejestracyjne drukowane były bezpośrednio w urzędach. Wtedy wystarczyłaby jedna wizyta w wydziale komunikacji. Teraz trzeba tam się pojawić dwukrotnie – raz po dowód tymczasowy, drugi raz po ten właściwy.
Za reformę edukacyjną też mogą mieć do was pretensje?
Robimy wszystko, by nie mieli. Czy nam się ta reforma podoba czy nie, realizujemy jej wytyczne w sposób optymalny dla mieszkańców. Tyle że nie wszystkich problemów da się uniknąć. Już w roku szkolnym 2019/2020 nastąpi kumulacja roczników i co za tym idzie, spiętrzenie uczniów aplikujących do szkół ponadpodstawowych. Sporo kandydatów nie dostanie się więc do swoich wymarzonych liceów czy techników. I znów pewnie o taki stan rzeczy obwinione zostaną samorządy.
Jak się panu podoba program dla Śląska? Pułapka regulacyjna czy prawdziwe wsparcie?
W społeczeństwie wciąż pokutuje dawna opinia o bogatym Śląsku. Ale tak naprawdę to już tylko wspomnienie. Dziś odwiedzającym śląskie miasta rzucają się w oczy zdegradowane tereny i nieczynne fabryki. Zniknął stąd dawny przemysł, który stanowił o sile regionu. Mało jest kopalń, praktycznie nie ma już hut. Śląsk jest bardzo zniszczony i zaniedbany. I, niestety, coraz bardziej odstaje na niekorzyść od innych regionów kraju.