Boa dusiciele buszowały w mieście

Wyspecjalizowane patrole zajmujące się zwierzętami to najpopularniejsze jednostki straży miejskich. I coraz bardziej potrzebne, bo z każdym rokiem mają więcej pracy. A już w okresie urlopowym szczególnie dużo.

Publikacja: 29.07.2018 11:00

Funkcjonariusze patrolu muszą lubić, ale i rozumieć zwierzęta

Funkcjonariusze patrolu muszą lubić, ale i rozumieć zwierzęta

Foto: Fotorzepa/Kuba Kamiński

Strażnicy miejscy z warszawskiego Eko Patrolu – najstarszej, bo istniejącej w obecnej formie od 2006 r., najliczniejszej i najbardziej doświadczonej takiej jednostki w kraju – w tym roku odłowili m.in. 15 węży, w tym dwa boa dusiciele i pytona królewskiego.

W 2017 r. do stołecznej straży miejskiej wpłynęło 38 680 zgłoszeń dotyczących zwierząt, o 6 proc. więcej niż rok wcześniej i aż o 31 proc. więcej niż pięć lat temu. Stanowią one obecnie trzecią co do liczby zdarzeń – po naruszaniu przepisów ruchu drogowego i zakłócaniu porządku publicznego – kategorię spraw, którymi zajmuje się w Warszawie straż miejska. W ubiegłym roku Eko Patrol odłowił – to nowy rekord – prawie 11 tys. zwierząt, z czego ponad połowę stanowiły zagubione lub bezpańskie psy i koty. Co trzecie z odłowionych zwierząt trafiło do zoo, 29 proc. (psy i koty) przewieziono do schroniska Na Paluchu. Prawie co dziesiąty m.in. dzięki wszczepionym czipom trafił do właścicieli.

Ten pierwszy lot

Straże miejskie, kojarzone z przysłowiową staruszką ściganą za handel pietruszką i zakładaniem blokad na koła samochodów, nie cieszą się ani sympatią, ani respektem. Pojawiające się w sieci i telewizji zdjęcia i filmy pokazujące strażników ratujących jeże i wiewiórki znacznie ten wizerunek ocieplają. Miast, które się zdecydowały się na utworzenie eko- lub animal patroli, stopniowo przybywa. Istnieją one m.in w Łodzi, Poznaniu, we Wrocławiu, w Toruniu, Lublinie, Radomiu, Olsztynie – i mają pełne ręce roboty.

Jeden z najstarszych ekopatroli działa od prawie 10 lat w Gdyni. Wkrótce ma zostać powiększony o nowych strażników. W mieście, w którym 46 proc. powierzchni zajmują lasy i tereny zielone, jest ich tylko trzech, jeden z nich pełni jednocześnie funkcję rzecznika prasowego straży miejskiej. Nadaje to kontaktom z mediami swoistego dynamizmu.

– Oddzwonię za piętnaście minut, jak tylko schwytamy dzika – obiecuje proszony o informacje Leonard Wawrzyniak. Po kwadransie, gdy młody dzik, który zabłąkał się na ulicę Pomorską, niemal w centrum miasta, jest już w drodze do lecznicy weterynaryjnej, rzecznik podkreśla: „Nasza praca jest jest zupełnie inna niż pozostałych strażników miejskich".

Zdecydowana większość z ok. 1 tys. zgłoszeń do Ekopatrolu w ciągu roku to wezwania do zwierząt – rannych i chorych lub potencjalnie niebezpiecznych. – Zabudowa coraz głębiej wkracza na tereny śródleśne. Ich dotychczasowi mieszkańcy próbują się przystosować do nowych warunków. Dobrze, a nawet za dobrze, zaadaptowały się w nowych osiedlach dziki, lisy, kuny i borsuki – wyjaśnia Leonard Wawrzyniak.

W pełni lata mieszkańcy zawiadamiają strażników o bezradnych ich zdaniem młodych mewach srebrzystych, które wypadły z gniazda. W rzeczywistości to tzw. podloty, uczące się latać pod okiem czuwających w pobliżu rodziców. Jeżeli zwierzę nie potrzebuje pomocy ani nie stwarza zagrożenia, straż miejska nie ma podstaw do interwencji. Chyba, że „element animalny" wyrządza szkody w mieniu, jak borsuk, który upatrzył sobie na zimowe schronienie gdyńskie korty tenisowe, zniszczył ich nawierzchnię i urządził podziemny system nor.

Jak czytać psa

Strażnicy z łódzkiego Animal Patrolu uratowali bobra uwięzionego w kanale oczyszczalni ścieków, zaopiekowali się siedmioma wyziębionymi małymi kaczkami, pływającymi w fontannie na patio galerii handlowej Port Łódź.

– Wielu miłośników zwierząt uważa, że nasza praca jest fajna. Ale ma ona i drugą stronę, gdy wchodzimy do mieszkania, gdzie trzyma się kilkanaście psów albo kiedy odbieramy psa ważącego zamiast 30 kg tylko 7 kg – podkreśla Patryk Polit z łódzkiej straży miejskiej, strażnik Animal Patrolu. I dodaje, że funkcjonariusze patrolu muszą lubić i rozumieć zwierzęta.

Istnienie Animal Patrolu jako osobnej „marki" pociąga za sobą wzrost liczby zgłoszeń. W ub.r. funkcjonariusze podjęli 5,8 tys. interwencji. O tym, że jest popularny, świadczy m.in. przekazanie sekcji 700 tys. zł z budżetu obywatelskiego. Dzięki temu patrol wzbogacił się m.in. o dwa terenowe radiowozy, którymi można dotrzeć do każdego zakątka rozległych miejskich lasów i terenów zielonych.

Strażnicy miejscy z warszawskiego Eko Patrolu – najstarszej, bo istniejącej w obecnej formie od 2006 r., najliczniejszej i najbardziej doświadczonej takiej jednostki w kraju – w tym roku odłowili m.in. 15 węży, w tym dwa boa dusiciele i pytona królewskiego.

W 2017 r. do stołecznej straży miejskiej wpłynęło 38 680 zgłoszeń dotyczących zwierząt, o 6 proc. więcej niż rok wcześniej i aż o 31 proc. więcej niż pięć lat temu. Stanowią one obecnie trzecią co do liczby zdarzeń – po naruszaniu przepisów ruchu drogowego i zakłócaniu porządku publicznego – kategorię spraw, którymi zajmuje się w Warszawie straż miejska. W ubiegłym roku Eko Patrol odłowił – to nowy rekord – prawie 11 tys. zwierząt, z czego ponad połowę stanowiły zagubione lub bezpańskie psy i koty. Co trzecie z odłowionych zwierząt trafiło do zoo, 29 proc. (psy i koty) przewieziono do schroniska Na Paluchu. Prawie co dziesiąty m.in. dzięki wszczepionym czipom trafił do właścicieli.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał partnera
Nowa trakcja turystyczna Pomorza Zachodniego
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę