Reklama
Rozwiń

Mam ciarki, kiedy mówię o short-tracku

W Polsce na trybunach jest cisza, słychać, jak ktoś oddycha. Na Pucharze Świata szał, ludzie krzyczą. Ale jak zdobywasz medale, to dopiero jest jazda – mówi pochodząca z Białegostoku łyżwiarka.

Aktualizacja: 12.02.2019 22:18 Publikacja: 12.02.2019 00:01

Mam ciarki, kiedy mówię o short-tracku

Foto: AFP

ZR: To tutaj, na lodowisku przy ul. 11 Listopada w Białymstoku wszystko się zaczęło?

Natalia Maliszewska: Tak. Można powiedzieć, że przyszłam na gotowe, bo lodowisko było już zadaszone, z zamontowanymi szybami. Kiedyś tak fajnie nie było. Jak zaczynała moja siostra Patrycja, nie było ani dachu, ani ścianek, wiatr hulał jak chciał, a po lodzie fruwały liście. Ja od razu miałam komfortowe warunki. Chodziłam też do szkoły mistrzostwa sportowego, która była połączona z klubem. Chociaż wtedy tak naprawdę tylko bawiliśmy się tym, liczył się fun. Jak to dzieciaki – nie braliśmy tego na poważnie.

Pozostało jeszcze 96% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Regiony
Bezpieczne lato w Warszawie – dla wszystkich
Regiony
Gapowicze regionalnym wyzwaniem dla samorządów
Regiony
Katowice stawiają na miejską infrastrukturę rowerową
Regiony
Dolny Śląsk konsekwentnie wspiera Ukrainę
Regiony
Tak Warszawa podniosła się z ruin