Na wzgórzu w kastylijskim miasteczku Consuegra obracają się śmigi 11 zabytkowych kamiennych wiatraków, które były celem słynnej szarży Don Kichota z La Manchy. Dzięki owemu brawurowemu wyczynowi uwiecznionemu przez Miguela de Cervantesa, osada jest jedną z najliczniej odwiedzanych przez turystów miejscowości w bogatym w inne cenne zabytki i atrakcje turystyczne regionie Kastylia-La Mancha. Na aż tak wielkie, światowe powodzenie wiatraków wielkopolskich szans raczej nie ma. Niemniej jednak Wielkopolski Szlak Wiatraczny łączący 50 zabytkowych drewnianych „młynów wietrznych" – najstarsze pochodzą z XVII w. – przemierzyło od chwili jego powstania przed dziesięciu laty prawie 50 tys. zwiedzających.
– Nasze wiatraki przyciągają również miłośników zabytków techniki i architektury drewnianej z zagranicy, zwłaszcza z Niemiec, a także np. z Włoch – podkreśla Jarosław Jankowski, prezes Fundacji Ratujmy Zabytki Drewniane i dyrektor Muzeum Młynarstwa i Rolnictwa w Osiecznej w pobliżu Leszna.
Młynarska potęga
Chlubą muzeum są trzy wznoszące się obok siebie, jak dawniej zwykle bywało, a czego dziś nie można już nigdzie indziej w kraju zobaczyć, XVIII-wieczne, całkowicie odrestaurowane koźlaki, które noszą imiona swych ostatnich właścicieli – Franciszek, Józef Adam i Leon.
– Są kompletne, w pełni wyposażone, gotowe do pracy. Niestety, trudno by było nam sprzedać mąkę z takich okazjonalnych przemiałów – wyjaśnia Jankowski. Dyrektor – z zawodu informatyk, z pasji cieśla i rzeźbiarz – wywodzi się z najstarszego prawdopodobnie rodu polskich młynarzy, o historii dłuższej niż wiele znamienitych rodzin rycerskich. Jak wynika z ksiąg parafialnych, pierwszy z jego znanych przodków był właścicielem wiatraka już w 1425 r. Fach przechodził z pokolenia na pokolenie aż do czasów niedawnych, gdy kres owej ciągłości położyła władza „ludowa", dla której młynarz był ikoną kułaka. Dziadek Jarosława Jankowskiego musiał ze swej rodzinnej wsi uciekać. W okresie PRL większość z setek wielkopolskich wiatraków, opuszczonych przez właścicieli i często rozmyślnie niszczonych, przestała istnieć. Pozostało ich tylko niewiele ponad 70.
Prawie każdy stary wiatrak nawiedzany był i jest przez złe lub dobre duchy, strzygi czy chochliki i z niemal każdym wiąże się jakaś legenda. Jednak praktyczne i trzeźwe rycerstwo wielkopolskie dalekie było od ekscesów, z jakich zasłynął hidalgo z La Manchy. Skrzydlate młyny, niestrudzenie przez wieki mielące ziarno, były od wieków świadectwem gospodarności, pracowitości i dostatku mieszkańców tej ziemi. Ocenia się, że z 4,5 tys. młynów wietrznych w XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej 2,5 tys. (w tym 1,8 tys. koźlaków) znajdowało się w Wielkopolsce. Nazywana krainą wiatraków, była ona w owych czasach jednym z największych zagłębi młynarskich w Europie.