Wznoszące się nad wsią Odrzykoń średniowieczne mury zamku Kamieniec były świadkiem wydarzeń, które dzięki Aleksandrowi Fredrze zna dziś, a przynajmniej znać powinien, każdy polski uczeń, nie mówiąc już, rzecz jasna, o widzach teatralnych.
Podzielona przed pięcioma wiekami na części „wysoką" i „średnią" warownia to scena uwiecznionego w „Zemście" sąsiedzkiego sporu między wojewodą Piotrem Firlejem, czyli cześnikiem Raptusiewiczem, i Janem Skotnickim, Fredrowskim rejentem Milczkiem. Mur graniczny, jeden z powodów wojny między dwoma właścicielami zamku – przez dziesiątki lat skryty pod ziemią, potem odkopany i odrestaurowany – wykorzystywany jest dziś jako element scenografii w plenerowych spektaklach.
Kamienieccy podzielili
Zamek, zbudowany w połowie XIV w. na jednym ze skalistych wzniesień Pogórza Strzyżowsko-Dynowskiego, od czasów Władysława Jagiełły należał do rodu Kamienieckich. Na początku XVI w., gdy dwaj bracia Kamienieccy, Klemens i Marcin – pierwszy w dziejach hetman wielki koronny, zwycięzca w bitwach z Mołdawianami i Tatarami – podzielili go między siebie, w Odrzykoniu powstała jedna z najtrwalszych granic w Rzeczypospolitej. Zdarzało się wprawdzie, że cały zamek należał do jednego właściciela. Ale od początków XIX w. aż do 1945 r. „góra" warowni była w rękach Biberstein-Starowieyskich, a „dół" – Szeptyckich. Dziś mur dzieli tereny dwóch gmin: Korczyny i Wojaszówki.
Na ślad dawnych waśni między dwoma pieniaczami, którym polska literatura tak wiele zawdzięcza, Aleksander Fredro natrafił, gdy po ożenku z Zofią Skarbkową z Jabłonowskich stał się właścicielem połowy odrzykońskiego zamku i jego archiwów. Z akt wynika, że spór toczył się nie tylko o mur, ale także o wspólną studnię i kaplicę oraz o dach, przebudowany przez Skotnickiego tak, by woda z niego spływała na dziedziniec sąsiada.
Proces trwał przez lat 30, do 1638 r., i zakończył się – podobnie jak w „Zemście" – ślubem Zofii Skotnickiej i Mikołaja Firleja.