Przypadek Krośnieńskich Hut Szkła dowodzi, że jest to możliwe. Z uratowanego przedsiębiorstwa korzystają wszyscy: firma i jej właściciele oraz pracownicy, kontrahenci i wierzyciele, w tym budżet i ZUS, ale też region, okoliczni sklepikarze, usługodawcy itd.
Jakie firmy są gorsze od tych upadłych ? To tzw. bankruci, a więc przedsiębiorstwa, które znalazły się w tak fatalnej sytuacji, że nie mają pieniędzy i majątku nawet na koszty przeprowadzenia upadłości. Bo upadłość to rodzaj operacji, która ma zlikwidować zupełnie nierentowną firmę, ale jeśli to możliwe, ma ją postawić na nogi, a przynajmniej jej część.
Problem polskich upadłości polega na tym, że takich regeneracji przedsiębiorstw jest zbyt mało. A to dlatego, że przedsiębiorcy w tarapatach zbyt późno uruchamiają procedurę upadłościową, do tego dochodzi jej długotrwałość, a w tym czasie majątek i renoma firmy niszczeją, w tym składniki, np. linie technologiczne czy poszczególne zakłady, które można uratować.
Tak się składa, że za kilkanaście dni, bo 1 stycznia 2016 r., wchodzi w życie prawo restrukturyzacyjne, czyli zreformowana część prawa upadłościowego, które ma prowadzić w pierwszej kolejności do ratowanie firmy przed upadłością, a nie – jak teraz – spłaty wierzycieli, która w praktyce i tak jest niewielka. Służyć mają temu aż cztery procedury restrukturyzacyjne, w tym bardzo szybka i poufna, w której przedsiębiorca sam zbierze głosy wierzycieli za układem – co uchroni go także przed odium upadłego.
Ale prawo daje tylko szansę, dużo zależy także od sędziów upadłościowych i syndyków, których władza jest ogromna – czy prócz sprawności prawniczej wykażą się także zdolnościami menedżerskimi, gdyż ich władza jest większa niż prezesa spółki.