Nie inaczej jest w przypadku samorządów, gdzie budowa brandu oznacza m.in. poprawę jakości obsługi inwestorów, ograniczenie biurokracji w pracy urzędów, dbanie o dostępność lokalnych włodarzy. To wysiłek rozpisany na lata, praca włożona w przygotowanie terenów inwestycyjnych i rozwój infrastruktury transportowej czy telekomunikacyjnej, podnoszenie jakości edukacji, promowanie współpracy biznesu z nauką oraz stałą poprawę jakości życia mieszkańców.
Wszystkie te działania pomagają w budowie i umacnianiu lokalnej marki, co ma bezpośredni wpływ na atrakcyjność inwestycyjną. No i trzeba jeszcze wyróżnić się na tle konkurencji. Lokalne specjały, z których słynie województwo lubelskie, świetnie rozwinięte sadownictwo oraz uprawa chmielu niosą ze sobą pozytywne skojarzenia, jednak trudno na tej podstawie planować rozwój nowoczesnej gospodarki.
Dlatego władze Lublina tak dużą wagę przywiązują dziś do przyciągania do miasta inwestorów, zresztą nie tylko tych związanych z usługami, którzy ze względu na dynamiczny rozwój uczelni wyższych są tu obecni już od jakiegoś czasu. Teraz przyszedł czas na przemysł. Stąd np. pomysł przeznaczenia aż 80 mln zł na rewitalizację terenów po dawnej fabryce samochodów ciężarowych. Efektem tej inwestycji ma być kilka tysięcy nowych miejsc pracy.
Szukanie swojej niszy wokół branży automotive nie jest przypadkiem – miasto ma tu przecież bogate tradycje, do których dziś chciałoby nawiązać. Na razie się udaje. W 2015 r. działające już w Lublinie firmy motoryzacyjne i z nimi współpracujące – od Fabryki Samochodów Honker po Daewon Europe i MW – zwiększyły zatrudnienie o kilkanaście procent. W tym roku ma być podobnie.
Co ważne dla jego powodzenia, pomysł stworzenia w Lublinie i okolicach przemysłowo-motoryzacyjnej doliny wpisuje się w program rozwoju kraju zarówno poprzedniego, jak i obecnego rządu. Reindustrializacja i stawianie na nowoczesny przemysł jest wszak jego ważną częścią. Ale inne regiony, zdecydowanie lepiej uprzemysłowione od Lubelszczyzny, z lepszą infrastrukturą i liczniejszymi kadrami, jak choćby Śląsk czy Wielkopolska, nie czekają i realizują własne plany.