Hetman Zamość zagra w IV lidze

Od nowego sezonu zamojską drużyną seniorów rządzić będzie nowoutworzona fundacja. Klub wróci do historycznej nazwy i wystartuje w IV lidze.

Aktualizacja: 10.06.2016 10:49 Publikacja: 09.06.2016 23:00

Prowadzenie klubu przez fundację to w polskiej piłce novum, a Zamość jest pionierem takiego rozwiązania. Wynika to jednak z przepisów, które umożliwiły taki zabieg. W grudniu ubiegłego roku PZPN zmienił bowiem zapis mówiący o tym, jakie podmioty mogą prowadzić klub piłkarski. Od tego czasu mają do tego prawo już nie tylko sportowe spółki akcyjne bądź stowarzyszenia, ale i inne podmioty, na przykład fundacje. Dlaczego skorzystano z takiego rozwiązania w Zamościu?

Upadek i odbudowa

By to zrozumieć, należy wrócić do późnej jesieni 2009 roku, do Otwocka. Drugoligowy wówczas Hetman Zamość rozgrywał mecz z tamtejszym Startem. Wygrał w trudnym starciu wyjazdowym, a gola na wagę trzech punktów strzelił w ostatniej minucie Marek Fundakowski. Ciekawe, czy ówczesny napastnik Hetmana spodziewał się, że to ostatni gol dla tego zespołu na boiskach II ligi? To był nie tylko ostatni występ Hetmana w tamtym sezonie, ale – jak się później okazało – także na kilka następnych lat. Z racji ogromnego zadłużenia działacze musieli bowiem wycofać drużynę z rozgrywek seniorów.

Choć KS Hetman popadł w długi, których nie był w stanie spłacić do dziś, to piłka w Zamościu istnieć jednak nie przestała. Drużynę do lokalnej A klasy zgłosiła Autonomiczna Młodzieżowa Sekcja Piłki Nożnej Hetman – w skrócie AMSPN. To klub, który powstał w połowie lat 90., a jego założeniem było szkolenie młodzieży. Wychowankiem klubu jest m.in. reprezentacyjny bramkarz Przemysław Tytoń.

Działacze AMSPN po upadku KS Hetman zgodzili się stworzyć zespół seniorów i przez lata gry w niższych ligach odnieśli z nimi drobne sukcesy, jak dwukrotny awans do III ligi lubelsko-podkarpackiej. Od początku zakładano jednak, że to rozwiązanie tymczasowe. Tym bardziej że choć AMSPN w pewien sposób kontynuowała tradycję Hetmana, to nie wszyscy zamojscy kibice się z nim utożsamiali.

Obietnica prezydenta

Rozumiał to Andrzej Wnuk, aktualny prezydent Zamościa, który przed wyborami w 2014 roku obiecał mieszkańcom odbudowę Hetmana. Wszystko wskazuje na to, że celu dopnie. Drużynę, która spadła do IV ligi lubelskiej, na początku lipca ma przejąć nowoutworzona fundacja Hetmana Zamość.

– Formalnie nie doszło jeszcze do przejęcia, ale to kwestia dokumentów, w tym zgody odpowiednich organów. Nie doszło bowiem do likwidacji poprzedniego podmiotu, czyli stowarzyszenia KS Hetman Zamość, który wycofał drużynę w 2010 roku – mówi „Rzeczpospolitej" Mirosław Kędrak, prezes fundacji Hetmana. – To nie tak, że AMSPN zrzeka się prowadzenia drużyny seniorskiej, a my ją przejmujemy. Jest to uzgodnione pomiędzy stronami przekazanie. Wspólnie uznaliśmy, że zdjęcie ciężaru utrzymywania drużyny seniorskiej dobrze zrobi obu stronom – my będziemy rozwijać dorosły zespół, a AMSPN wróci do korzeni, czyli szkolenia młodzieży – dodaje. Przejęcie ma nastąpić 1 lipca.

W skład rady fundatorów wchodzi trzech przedstawicieli spółek miejskich. Przewodniczącym jest Jarosław Maluha, prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji. W skład rady wchodzi również Małgorzata Popławska, czyli prezes Zakładu Gospodarki Lokalowej oraz Franciszek Josik, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Fundacja w zamyśle przejmie nie tylko zespół seniorów, ale i juniorów starszych.

Miasto gwarantuje spokój

– To, co nowoutworzona fundacja zamierza zrobić z Hetmanem, to krok we właściwą stronę. Będę kibicował tej inicjatywie – mówi nam Marcin Łyś, były piłkarz i trener Hetmana oraz były działacz AMSPN. – Cieszę się, że władze zamierzają postawić na graczy z okolicy, tutejszych, na zdolną młodzież. Myślę, że fundacja może zbudować drużynę na miarę naszych obecnych możliwości, czyli III ligę. Nie jesteśmy wielkim ośrodkiem, który przyciągnie nie wiadomo jakich sponsorów. Ale przynajmniej nie zadłużymy się, jak miało to miejsce przed laty, gdy do Zamościa ściągano piłkarzy z innych miast i podpisywano z nimi kontrakty, których z czasem nie potrafiono spłacać – dodaje.

Łyś uważa, że to właśnie przez nieroztropnych, chciwych i nieumiejących zarządzać piłką działaczy upadł KS Hetman, z którego likwidacją i długami problemy są do dziś.

– Nie boję się powiedzieć, że w przypadku Hetmana największym zagrożeniem są „zasłużeni działacze". Jestem byłym piłkarzem i trenerem Hetmana, jego wychowankiem, związanym z klubem przez prawie 20 lat. Napatrzyłem się już na takich działaczy, którzy zachowują się jak pijany zając w kapuście. Potrafili świetnie zarządzać budżetem domowym, ale już z klubowym wyprawiali rzeczy niestworzone. Podpisywali wysokie kontrakty z zawodnikami, których potem nie mieli jak spłacić. Zachowywali się nieodpowiedzialnie. Pozostawili za sobą dług w wysokości 2 mln zł i do dziś nie wiadomo, kto miałby je oddać – opowiada. – Dziś też jest ich całe mrowie. Spodziewając się reaktywacji Hetmana zaczęli kręcić się wokół klubu i w razie potknięcia chętnie „pomogą" nowym władzom. Uważam, że jest pewna grupa ludzi, której zależy, by powrócić do poprzedniego układu. Działacze fundacji muszą na nich uważać. Tym bardziej że mają w środowisku duże poparcie. Większe niż legendy tutejszej piłki jak Mariusz Pliżga czy Jan Janda – przestrzega Marcin Łyś.

Zintegrować społeczeństwo

Cieszy się, że w budowę nowego Hetmana zaangażowało się miasto. – Dzięki temu fundacja będzie mieć solidne podstawy finansowe. Klub nie może opierać się tylko na sponsorach, bo z historii pamiętamy, że to źle się kończy. Swego czasu w Hetmana zainwestował prywatny przedsiębiorca, właściciel firmy Kadex. Sprowadził piłkarzy, którzy mieli na koncie mistrzostwo Polski, grę w ekstraklasie. Kiedy biznes przestał mu iść, ucierpiała na tym drużyna. I przestała niemal istnieć – przypomina Łyś.

Fundatorami nowego Hetmana są spółki komunalne. – Ale to nie jest tak, że automatycznie biorą na siebie ciężar utrzymania zespołu. Będziemy, na takich zasadach jak inne podmioty, składać wnioski o dofinansowanie, a także szukać sponsorów czy innych źródeł finansowania. Spółki są pewnego rodzaju gwarantem, że klubu nie czeka podobny los, co przed laty. Ale nie będą podstawowym źródłem przy budowaniu budżetu – podkreśla Mirosław Kędrak.

Fundacja, mimo iż likwidator ma za zadanie anulować działania upadłego KS-u, będzie mieć uprawnienia do korzystania z dóbr niematerialnych likwidowanej organizacji, czyli barw i nazwy. To dobry krok. Łyś wspomina, że wcześniej o tę tradycję nie do końca dbano. – Grałem w tym klubie 18 lat. Pamiętam, że co sezon graliśmy w innych strojach – raz były czerwono-białe, za drugim razem granatowo-żółte... Być może w zielono-biało-czerwonych też, ale nikt nie przywiązywał do tego wagi – mówi.

Teraz ma być inaczej.

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break