Patryk Dudek: Trudna droga na szczyt

Droga Patryka Dudka do elity nie była szybka i spektakularna. Żużlowiec z Zielonej Góry ma jednak wyjątkową zdolność radzenia sobie z trudnościami.

Aktualizacja: 05.05.2017 14:42 Publikacja: 04.05.2017 21:30

Patryk Dudek: Trudna droga na szczyt

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Na ten sport był niejako skazany. Ojciec Sławomir Dudek jeździł na żużlu w latach 1984–2007, dwukrotnie zdobywając z drużyną z Zielonej Góry mistrzostwo Polski. Syn już te osiągnięcia przebił, choć ma dopiero 24 lata. – Za małego jeździłem z tatą na zawody, ale był też moment, kiedy żużel nie istniał w moim życiu i mnie nie interesował. Dopiero później, gdy tata jeździł w Poznaniu i doznał kontuzji i miał chwilę czasu, stwierdziłem, że chcę spróbować. Tak to jakoś się zaczęło – opowiada Patryk w rozmowie z „Rzeczpospolitą".

Profesjonalny team

Sławomir jest teraz dla syna trenerem, mechanikiem, ojcem i przyjacielem. – Rozmawiamy, wspólnie zastanawiamy się, co można było zrobić lepiej. Jesteśmy teamem i razem chcemy wygrywać, pracować na nasz sukces – mówi Patryk.

Jest jeszcze mama Honorata. – Żużel zdominował nasze życie, ale taki był wybór najpierw mojego męża, potem syna. Tworzymy profesjonalny team, nie możemy sobie pozwolić pod tym względem na żadne niedopatrzenia, ale przede wszystkim jesteśmy kochającą się rodziną – stwierdziła w rozmowie z „Gazetą Lubuską". Z dwojga rodziców to ona bardziej denerwuje się startami syna.

A było czym, bo droga Dudka do żużlowej elity była bardzo wyboista. W 2012 roku 20-letni wówczas zawodnik podczas meczu we Wrocławiu stracił panowanie nad motocyklem, zahaczył o rywala i z impetem wyrżnął w bandę. Choć wyglądało to groźnie, Dudek wyszedł z zajścia tylko z dwoma pękniętymi kośćmi w nadgarstku i siniakami.

Wrócił, ale nie na długo. We wrześniu tego samego roku, tym razem w Gorzowie, wpadł w jedną z kolein na drugim łuku toru Stali. Tuż po wypadku chciał kontynuować występy. Całe szczęście, że zawieźli go do szpitala. Diagnoza? Dwa złamane żebra i czarna plamka na wątrobie.

– W nocy zacząłem się dusić – wspominał Patryk w „Przeglądzie Sportowym".

– Zaalarmowałem pielęgniarkę, bo nie mogłem złapać tchu (...) Następnego dnia zbadano mnie tomografem. Stwierdzono jakiś płyn w płucach, zauważono też, że plamka zmieniła się w 13-centymetrowy krwiak. W dodatku ten krwiak się rozlał, a lekarz powiedział, że mój stan był krytyczny – opowiadał zielonogórzanin.

W Zielonej Górze odbyła się nawet msza w intencji powrotu Dudka do zdrowia. Po kilku dniach zagrożenie minęło, a zawodnik po rehabilitacji wrócił na tor w nowym sezonie. Ten okazał się przełomowy. W 2013 roku Dudek wygrał indywidualne mistrzostwa świata juniorów, był też w reprezentacji Marka Cieślaka, która po roku przerwy powróciła na tron w Drużynowym Pucharze Świata. W uznaniu dla jego wyników został wyróżniony nagrodą FIM „Rookie of the Year", w głosowaniu kibiców dystansując rywalizujących w motocrossie Aidena Tijero, Conrada Mewsa, Paulsa Jonassa oraz specjalistę enduro Matthew Phillipsa.

 

Pierwszy rok w gronie seniorów zapowiadał się obiecująco. Wszystko do feralnego czerwca. Po derbach lubuskich, w których Stal pokonała Falubaz 50:40, Dudek został poddany kontroli antydopingowej. Wcześniej przechodził takie badanie ośmiokrotnie w ciągu czterech lat. Za dziewiątym razem wynik okazał się pozytywny, a w organizmie sportowca wykryto zabronioną metyloheksanaminę.

Ludzie w Zielonej Górze rozpoznają mnie i to jest bardzo miłe. Ale jesteśmy miastem, które żyje żużl

Ludzie w Zielonej Górze rozpoznają mnie i to jest bardzo miłe. Ale jesteśmy miastem, które żyje żużlem, więc nie ma się co dziwić - mówi Patryk Dudek

materiały prasowe

Trudne chwile

Dyskwalifikacje w żużlu to raczej rzadka sprawa. W 1989 roku z powodu wykrycia narkotyków cały sezon musiał pauzować Brytyjczyk Gary Havelock. Rok później srebro w IMŚ wywalczył na dopingu Amerykanin Shawn Moran. Medal oczywiście mu odebrano. W środowisku krążą też legendy o Nowozelandczyku Mitchellu Shirze. W mniej odległych czasach na paleniu jointów przyłapano Darcy'ego Warda, ale zrobiła to nie komisja antydopingowa, ale policja. Dlatego informacja o złapaniu Patryka Dudka na stosowaniu niedozwolonych środków spadła na kibiców jak grom z jasnego nieba.

Żużlowiec wydał oświadczenie, w którym tłumaczył, że świadomie środków dopingujących nigdy nie stosował. „W mojej ocenie niedozwolona substancja mogła znaleźć się w moim organizmie na skutek podawanych mi odżywek (...) Jedyną moją winą jest fakt, że zaufałem otaczającym mnie ludziom i nie kontrolowałem tego, co jest mi podawane" – pisał.

W sierpniu Komisja do Zwalczania Dopingu w Sporcie zdyskwalifikowała Dudka na rok. W zgodnej opinii środowiska mogło być gorzej, ale tak długa przerwa w startach mogła wpłynąć na formę zawodnika. – Zająłem się innymi rzeczami, zadbałem o relację z bliskimi, wyjechałem na wakacje i poukładałem sobie wiele rzeczy w głowie, znalazłem nowe pasje, np. gotowanie – opowiada zawodnik.

Plany sportowe trzeba było odłożyć na później, a Falubaz Zielona Góra bez Dudka spadł z podium Ekstraligi. – Czasami myślę, co by było, gdybym nie miał tej długiej przerwy od żużla. Może już dzisiaj byłbym stałym uczestnikiem Grand Prix? Generalnie jednak nie ma co gdybać, jest, jak jest i trzeba się spiąć, żeby było jak najlepiej, a do Grand Prix spróbuję jeszcze awansować – mówił Dudek rok temu w rozmowie z dziennikarzem Radia Zet.

Na tor „Duzers" powrócił dosłownie następnego dnia po zakończeniu dyskwalifikacji. I to na mecz wyjątkowy, bo derby ze Stalą Gorzów. Zielonogórzanie przegrali to starcie 42:48 i stracili szanse na awans do play-offów, ostatecznie plasując się na najgorszym od 2007 roku piątym miejscu. Dudek mógł być jednak zadowolony, bo zdobył siedem punktów z dwoma bonusami. Tydzień później było jeszcze lepiej – w siedmiu startach zgarnął 14 punktów i dwa bonusy, ale Falubaz znów przegrał. Dopiero za trzecim podejściem Dudka drużyna spod znaku Myszki Miki wygrała – z GKM Grudziądz 57:33, a Patryk w pięciu biegach ani razu nie przyjechał za rywalem.

Kłopoty dodają siły

Ten ostatni mecz przyniósł jednak drugi „cień" na karierze Dudka. W ostatnim biegu jadący na drugiej pozycji Darcy Ward zahaczył o koło prowadzącego Artioma Łaguty z GKM, spadł z motocykla, przekoziołkował i z impetem uderzył w bandę. O centymetry kolegę z drużyny zdołał wyminąć Dudek. Po tym wypadku Ward w wyniku przerwania rdzenia kręgowego został sparaliżowany i porusza się na wózku inwalidzkim.

Czy wpłynęło to na Dudka? Dziś mówi, że nie myśli o tym, ale w rozmowie z Radiem Zet powiedział w zeszłym roku: – Myślałem, co by było, gdybym to ja był współwinowajcą jego tragedii. Nie wiem, jak wtedy dalej potoczyłaby się moja kariera, czy moja głowa by to wytrzymała.

Dudek nieraz jednak udowodnił, że potrafi radzić sobie z trudnościami, a upadki – także te dosłowne – tylko dodawały mu siły. 2016 rok był już bowiem pasmem sukcesów. Sezon zaczął od wygranej w prestiżowym Memoriale im. Edwarda Jancarza w Gorzowie. Kilkanaście dni później wywalczył Złoty Kask. W lipcu potwierdził formę, na początku miesiąca z kompletem punktów wygrywając Indywidualne Mistrzostwa Polski, a na końcu – ponownie zdobywając złoto w Drużynowym Pucharze Świata. Dwa miesiące później na torze w szwedzkiej Vetlandzie wygrał Grand Prix Challenge i wywalczył miejsce w tegorocznym cyklu Grand Prix. Do pełni szczęścia zabrakło tylko złota z Falubazem – zielonogórzanie w Ekstralidze uplasowali się na trzeciej pozycji.

Nowy sezon rozpoczął się tak jak poprzedni – od upadku na początku Memoriału Jancarza i... wygranej w gorzowskich zawodach. Czy to zwiastun co najmniej równie udanego sezonu 2017? – Ludzie w Zielonej Górze mnie rozpoznają i często robią sobie ze mną zdjęcia lub proszą o autograf. To jest miłe, ale jesteśmy miastem, które żyje żużlem, więc nie ma się co dziwić. Taki też mój zawód, bo kibice są bardzo ważną częścią tego sportu, przychodzą na mecze dla nas, więc trzeba też się im za to jakoś odwdzięczyć – konkluduje w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Patryk Dudek. Z pewnością kibice najbardziej wdzięczni będą za dobrą formę w lidze i Grand Prix.

Na ten sport był niejako skazany. Ojciec Sławomir Dudek jeździł na żużlu w latach 1984–2007, dwukrotnie zdobywając z drużyną z Zielonej Góry mistrzostwo Polski. Syn już te osiągnięcia przebił, choć ma dopiero 24 lata. – Za małego jeździłem z tatą na zawody, ale był też moment, kiedy żużel nie istniał w moim życiu i mnie nie interesował. Dopiero później, gdy tata jeździł w Poznaniu i doznał kontuzji i miał chwilę czasu, stwierdziłem, że chcę spróbować. Tak to jakoś się zaczęło – opowiada Patryk w rozmowie z „Rzeczpospolitą".

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break