Przed najmłodszym trenerem w Polskiej Lidze Koszykówki postawiono trudne zadanie: mimo mniejszego budżetu, inne medale niż złote traktowane byłyby jak porażka. Na dodatek wymagania podwyższył poprzedni trener zielonogórzan Saso Filipovski, który przed rokiem mistrzostwo zdobył w znakomitym stylu, nie ponosząc ani jednej porażki w fazie play-off.
Tymczasem 32-letni Artur Gronek nigdy nie był wcześniej pierwszym trenerem, a w zespole miał starszych od siebie zawodników. W Zielonej Górze pracował od 2013 roku, gdy był asystentem najpierw Mihailo Uvalina, później Andrzejka Adamka, a w końcu Filipovskiego. – Propozycja objęcia drużyny trochę mnie zaskoczyła, ale przyjąłem ją pozytywnie. Wiem, że przed podjęciem decyzji klub konsultował się z ludźmi, z którymi pracowałem, w tym także z trenerem Filipovskim. Na pewno będę kontynuował to, co zrobił Saso, ale też pewne rzeczy będą w moim systemie wyglądały trochę inaczej – zapowiadał przed sezonem Gronek.