Górnicy cieszyli się prestiżem i specjalnymi przywilejami, szczególnie w latach 70. XX wieku, gdy u władzy stała śląska ekipa Edwarda Gierka.
Na jego względach i prospericie w górnictwie korzystały również inne branże (o czym przypomniał niedawno film „Bogowie" relacjonujący m.in. początki zabrzańskiej kliniki prof. Religi). W całym kraju krążyły opowieści o specjalnych górniczych sklepach z towarami z Zachodu czy talonach na nieosiągalne auta – zachęcając do przeprowadzki na Śląsk.
Transformacja Polski po 1989 r. dla Górnego Śląska oznaczała zamykanie kopalń, hut i zakładów przemysłowych, od których zależał los większości mieszkańców. Rozwój branży motoryzacyjnej, wspierany przez zagraniczne inwestycje, na czele z fabrykami Fiata i General Motors, nie wystarczył, chociaż na pewno ma ona pozytywny wpływ na wysoki poziom zarobków w regionie.
Jak dowodzą najnowsze dane GUS, to właśnie śląskie miasta przodowały w kraju w 2016 r. pod względem wysokości średnich wynagrodzeń. W pierwszej piątce miast na prawach powiatu o najwyższych płacach w Polsce aż trzy są zlokalizowane na Śląsku, na czele z Jastrzębiem-Zdrój. Przeciętna płaca wynosiła tam w ub. roku 6,1 tys. zł, o ponad 40 proc. powyżej średniej w kraju i o 6 proc. więcej niż w Warszawie. Co prawda jest to w dużej mierze zasługa tradycyjnej śląskiej branży – w mieście swoją siedzibę ma giełdowa JSW, która dzięki lepszej koniunkturze na rynku węgla poprawia od ub. roku wyniki.