Talenty lubią ciszę

Lech Poznań stworzył bardzo dobrą akademię piłkarską, ciągle ją ulepsza, a sprzedając najzdolniejszych wychowanków, już nieźle zarabia.

Publikacja: 05.11.2017 20:30

Jak zmierzyć jakość piłkarskiego szkolenia? Odpowiedź jest prosta – najłatwiej w twardej walucie. W takiej klasyfikacji akademia Lecha nie ma w ostatnich latach w Polsce konkurencji. Karol Linetty, Dawid Kownacki, Jan Bednarek, Marcin Kamiński, Tomasz Kędziora, a nawet Krystian Bielik czy Bartosz Bereszyński – to w komplecie zawodnicy, którzy przeszli przez poznański system szkolenia, a w końcu trafili do renomowanych zagranicznych klubów. Dwaj ostatni wyruszyli w wielki, piłkarski świat już z Warszawy, ale trenerzy Lecha też dołożyli się do ich sukcesu.

– 11 lat temu postawiliśmy mocno na rozwój akademii i można powiedzieć, że równo po dziesięciu latach przyszły wymierne efekty. Jest to dla nas ogromna satysfakcja i powód do dumy, że nasi wychowankowie trafili do świetnych drużyn, ale jeszcze ważniejsze, by pokazali, że piłkarze z Poznania są w stanie utrzymać tam swoją pozycję. Naszą misją jest przygotowywanie zawodników do wielkiego futbolu, a pieniądze z ich sprzedaży pomogą klubowi się rozwijać – mówi „Rzeczpospolitej" Piotr Rutkowski, wiceprezes Lecha.

Akademia ma bardzo ważne miejsce w strategii klubu z Poznania. Wychowankowie mają regularnie zasilać pierwszą drużynę tak, żeby w składzie było 50–60 proc. piłkarzy, którzy Lecha mają we krwi i będą pomagać zdobywać kolejne trofea do klubowej kolekcji. Pieniądze z ich sprzedaży zasilą klubowe konto, dzięki czemu będzie można sprowadzać coraz lepszych zawodników, zdobywać trofea, awansować do pucharów i wchodzić organizacyjnie na wyższy poziom (choćby inwestować w Akademię).

– Chcemy jak najczęściej sprzedawać za dobre pieniądze piłkarzy młodych, których łatwiej zastąpić w strukturze drużyny. Byłoby idealnie, gdyby tacy zawodnicy jak Linetty, Bednarek czy Kędziora wrócili do nas w wieku około 29 lat i jeszcze przez kilka sezonów pomagali Lechowi na boisku, a przy okazji wprowadzali do wielkiego futbolu następne pokolenie wychowanków. Na to bardzo liczę – mówi prezes Rutkowski.

Skąd wziął się sukces Akademii Lecha? Dlaczego w Poznaniu udaje się to, o czym marzą wszyscy prezesi klubów? Przede wszystkim dlatego, że Akademia nie idzie na skróty i ma bardzo solidne podstawy. Tego nie da się oszukać, bo młodzi chłopcy muszą mieć gdzie trenować i gdzie mieszkać.

We Wronkach i leżącym niedaleko Popowie jest w sumie osiem pełnowymiarowych boisk, w tym jedno ze sztuczną nawierzchnią, które oddano do użytku w 2017 roku. Brak takiego boiska był mocno odczuwalny zimą, kiedy na trawie nie dało się już grać. To nie koniec, bo infrastruktura będzie w dalszym ciągu rozbudowywana.

– Przy Bułgarskiej powstanie boisko pod balonem, żeby dzieciaki miały gdzie grać w zimie. W ośrodku we Wronkach chcemy postawić nowe szatnie, poprawimy budynek internatu. Prace są już mocno zaawansowane. Jesteśmy na etapie projektowania bądź realizacji tych inwestycji – opowiada wiceprezes Rutkowski.

Oczywiście sama infrastruktura, nawet najlepsza, nie wystarczy do wychowania dobrego piłkarza. Potrzebni są chłopcy z odpowiednim talentem, trenerzy i wiedza; wypracowanie odpowiednich standardów może trwać latami. W Poznaniu już mają swoje doświadczenia, wyciągnęli wnioski, ale ciągle starają się ulepszać system, bo futbol cały czas się rozwija i to, co było bardzo dobre wczoraj, dziś już jest tylko dobre, a jutro nie wystarczy.

Trener Rafał Ulatowski podkreśla, że przyszedł do znakomicie funkcjonującej organizacji, ale jego zadaniem jest ciągłe udoskonalanie systemu.

– Zaczęliśmy jeszcze mocniej stawiać na rozwijanie indywidualnych umiejętności zawodników i to jest coś, co staramy się dodać do dobrej, modelowej pracy z poszczególnymi drużynami. Technika to jest mój konik. Kiedyś wszyscy zachwycali się tiki taką Barcelony, teraz liczy się dynamika i wielkie umiejętności techniczne. Spójrzmy, jak grają Neymar czy Kylian Mbappe. Specjalnie zatrudniliśmy Jarosława Araszkiewicza w charakterze trenera od przygotowania technicznego. Chcemy, żeby przekazywał swoją wiedzę, doświadczenie i umiejętności – mówi „Rz" Ulatowski, który jest szefem szkolenia w Akademii Lecha.

Klub z Poznania stara się dobierać do pracy z młodzieżą jak najlepszych szkoleniowców. Do Wronek przychodzą trenerzy, którzy wcześniej pracowali z najmłodszymi piłkarzami Lecha w szkołach w Poznaniu (tam zaczyna się szkolenie w zrzeszającej prawie 3,5 tysiąca dzieciaków Lech Poznań Football Academy). Trenerzy znają już filozofię klubu, a przy okazji dostają jasny sygnał, że dzięki ciężkiej pracy również oni mogą awansować.

– Wszyscy trenerzy pracujący w Akademii mają co najmniej licencję UEFA A i to świadczy o tym, że są dobrze wyedukowani. Jakie muszą mieć cechy? Powinni być otwarci na wiedzę, głodni pracy. Mamy to szczęście, że zatrudniamy ludzi, którzy w całości mogą się poświęcić szkoleniu młodzieży. Każda grupa wiekowa ma własny, profesjonalny sztab. Jest pierwszy trener, asystent, fizjoterapeuta, trener bramkarzy. Zapewniamy im szkolenia, spotkania z trenerem pierwszego zespołu. Dbamy o to, by nie pomyśleli, że już wszystko wiedzą – dodaje trener Ulatowski.

We własną nieomylność nie mogą też uwierzyć chłopcy, którzy trenują w Akademii. Za wzór służą zawodnicy, którzy wyszli z Wronek w wielki świat, a których jeszcze niedawno można było oglądać przy Bułgarskiej. To działa na wyobraźnię, ale jeśli ktoś chce osiągnąć sukces, to musi umieć się poświęcić, wszystkie narzędzia dostanie jednak do ręki.

– Współpracujemy z trenerem mentalnym, dietetykiem. Chcemy, żeby młodzi piłkarze wyrobili w sobie odpowiednie nawyki, które potem pomogą im w karierze – mówi „Rz" Tomasz Rząsa, który w Akademii Lecha jest odpowiedzialny za indywidualny rozwój zawodników. Wronki, gdzie znajduje się internat i liceum, to idealne miejsce, żeby się skupić na pracy, wokół cisza i spokój. Poznań leży kilkadziesiąt kilometrów stąd, nic nie rozprasza, nie ma tylu pokus, wszystko sprzyja temu, by spełnić marzenia (mieszka tu, razem z zawodnikami drugiej drużyny, około 90 młodych piłkarzy). Dzień pracy zawodników Akademii Lecha jest bardzo napięty.

– Zazwyczaj nasi chłopcy mają bardzo mało wolnego czasu, bo około 7 rano jest śniadanie, a potem idą na lekcje. Trzy razy w tygodniu mają trening w trakcie zajęć, potem jedzą obiad, idą na dodatkowe zajęcia. Wieczorami muszą odrabiać zadania domowe. Można im współczuć, ale to jest pasja tych chłopaków i oni bardzo chętnie się do tych reguł dostosowują. Oczywiście, kiedy mogą, jeżdżą do domów, a w weekendy staramy się organizować im różne dodatkowe aktywności – dodaje Rząsa.

Akademia Lecha może imponować i oczywiście tak wielkie przedsięwzięcie musi kosztować. Lech Poznań pilnuje tego, by wydatki na jego funkcjonowanie zawsze wynosiły 5–7 proc. rocznego budżetu klubu.

– Ważne jest, że pieniądze dla Akademii są niezależne od wyniku pierwszego zespołu. Ta pozycja w budżecie ma systematycznie i stabilnie rosnąć. Najgorsze, co może się zdarzyć, to wahnięcia poziomu finansowania – mówi wiceprezes Rutkowski.

W Wielkopolsce i okolicach Lech ma niezachwianą pozycję i ściąga właściwie każdego zdolnego nastolatka. Szuka także talentów w całej Polsce, ale tutaj pojawiają się wątpliwości, czy warto zabierać 13-latka z domu rodzinnego. Jeżeli przychodzi do Lecha chłopak spoza regionu, musi to być prawdziwa perełka.

Warto też podkreślić, że Lech, chociaż najzdolniejszym dzieciakom oferuje profesjonalne umowy, kiedy już pozwala na to prawo, nie stara się kusić młodych piłkarzy pieniędzmi. Mają grać dla Lecha i się rozwijać, a pieniądze same przyjdą. I do zawodnika, i do klubu.

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10