Reklama

Estera Flieger: Pięć wniosków z wykładu prof. Andrzeja Nowaka dla AfD w Berlinie

Tego samego dnia, gdy prof. Andrzej Nowak prezentował partii AfD w Berlinie polski punkt widzenia, Ministerstwo Spraw Zagranicznych honorowało niemieckiego historyka przypisującego Polsce współodpowiedzialność za przemoc w okresie II wojnie światowej. Ale wykład Nowaka był wybitny tylko dlatego, że zrobił wszystko inaczej, niż PiS robił do tej pory.

Publikacja: 20.10.2025 04:30

Prof. Andrzej Nowak

Prof. Andrzej Nowak

Foto: PAP/Albert Zawada

Jestem wdzięczna prof. Andrzejowi Nowakowi: odtąd pytana, jaką politykę historyczną powinna prowadzić Polska, mogę po prostu polecić jego berliński wykład. 8 października historyk wziął udział w debacie z politykami Alternatywy dla Niemiec (AfD). Wcześniej przez 45 minut recenzował koncepcję Domu Niemiecko-Polskiego (Deutsch-Polnisches Haus; to instytucja powołana przez rząd federalny, która ma służyć sąsiedzkiemu dialogowi, a w rzeczywistości obudować właściwą narracją pomnik upamiętniający polskie ofiary II wojny światowej). 

Jeszcze zanim Nowak pojechał do Berlina, „Gazeta Wyborcza” alarmowała: minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski odradzał mu przyjęcie zaproszenia. Oraz zwiastowała zbliżenie Pałacu Prezydenckiego i PiS z AfD (historyk jest związany z prawicą oraz pełni rolę doradcy prezydenta Karola Nawrockiego). 

W ostatnich dniach do udziału Nowaka w debacie odnieśli się Donald Tusk i Adam Szłapka. Najwyraźniej politycy koalicji rządowej uznali to wydarzenie za ważne – na tyle, by je skomentować. Premier w serwisie społecznościowym X, przypominając, że Tino Chrupalla, lider AfD, „zaatakował (Polskę – red.) za twarde stanowisko wobec Nord Stream 2 i zasugerował, że mogła stać za wysadzeniem gazociągu”, spointował: „To z tą partią ekipa Karola Nawrockiego próbuje się ostatnio zaprzyjaźnić”. Rzecznik rządu z kolei sugerował: „Doradca prezydenta Nawrockiego spotkał się w Berlinie z AfD. Czego nie rozumiecie?”. 

Po pierwsze, nie tylko AfD usłyszało wykład prof. Andrzeja Nowaka w Berlinie

Historyk nie mówił tylko do polityków AfD. Albo inaczej: nie słuchało go wyłącznie AfD. Najpewniej nie pomyli się ten, kto stwierdzi, że większą publiczność wykład zgromadził wśród polskich internautów. To prawda: lubimy myśleć, że Polska zajmuje szczególne miejsce w niemieckiej debacie publicznej, a wcale tak nie jest. Dr Anna Kwiatkowska i prof. Marek Cichocki, prowadzący podcast „Niemcy w ruinie”, najlepiej odpowiedzieliby na pytanie, czy za naszą zachodnią granicą powstaje podobny program o Polsce.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Niemcom trudno się pogodzić, że nie mogą jak wcześniej kontrolować rozwoju Polski

Ale równie skrajnym byłoby przyjęcie założenia, że z tezami Nowaka nie zapoznali się politycy innych ugrupowań i dyplomaci, a szerzej – architekci niemieckiej polityki pamięci, którą Berlin właściwie od zawsze definiuje jako rodzaj polityki zagranicznej. Należy założyć, że historyk dotarł do niemieckiego mainstreamu. I mówił rzeczy dla niego niewygodne. 

Po drugie, reakcja AfD jest reakcją niemieckiego mainstreamu 

Serwis 300polityka zacytował jednego z niemieckich publicystów, który, powołując się na relacje ze spotkania, nazwał Nowaka „nacjonalistą”, a jego wystąpienie „dwugodzinną lekcją polskiego szowinizmu”. Benedikt Kaiser, autor tej wypowiedzi, nie jest może liderem opinii publicznej w Niemczech (w serwisie X obserwuje go 16 tys. osób). Ale – jak w rozmowie z „Rzeczpospolitą” zauważyła Patrycja Tepper z Instytutu Zachodniego –  „AfD jest głosem osób, które nie zgadzają się na politykę pamięci uświadamiającą winę Niemiec. Popierają ją wyborcy, którzy nie chcą słyszeć o żadnych roszczeniach finansowych, a nawet uważają, że Niemcy powinni ostrzej reagować, kiedy takie postulaty są podnoszone”.

Ale za szowinistę Nowaka weźmie nie tylko wyborca AfD. I w tym właśnie sensie reakcje na wykład polskiego historyka opisują niemiecki mainstream. Bo Nowak mówi, że Polacy byli ofiarami, a jednym z filarów niemieckiej polityki historycznej jest upamiętnianie mniejszości seksualnych i etnicznych, ale już nie narodów. A inaczej: Niemcy w gruncie rzeczy nie chcą postawić pomnika Polakom, co uzasadnia się „inną kulturą pamięci”, która ma być dojrzalsza niż polska, podczas gdy jest to czysta polityka. Bo kiedy kanclerz Olaf Scholz w 2023 r. stwierdził, że „Niemcy i świat zostały wyzwolone spod tyranii narodowego socjalizmu”, streścił oficjalną narrację: tożsamość sprawców właściwie nie jest jasna, niemieckie społeczeństwo stawiało opór. Niemcy przy tym chcą uczyć Polaków o demokracji i temu m.in. służy Dom Niemiecko-Polski. 

Czytaj więcej

Niemcy to „chory człowiek Europy”. Te same błędy, te same nierozliczone sprawy

Mit – zresztą przyjęty ochoczo przez wielu „postępowych intelektualistów” w Polsce – kompleksowego rozliczenia Niemców z własną historią w eseju „Zbiorowa niewinność. Wypieranie Szoah z niemieckiej pamięci” obalił Samuel Salzbron. Prof. Nowak nie powiedział niczego szokującego. Szokujące jest zaś to stwierdzenie: dla AfD, niemieckiego mainstreamu i środowisk postępowych w Polsce. 

Reklama
Reklama

Po trzecie, władzę symboliczną od 36 lat mają środowiska postępowe. Prof. Andrzej Nowak naruszył tabu

Dialog polsko-niemiecki jest koncesjonowany. Berlin uzależnia rozmowy z Warszawą od tego, kto w Polsce formuje rząd. Ale Nowak naruszył również inne tabu: wśród „postępowych intelektualistów” nad Wisłą postawa inna niż ta, którą sami zajmują wobec Niemiec, jest szowinistyczna. Od 36 lat partnerami dla Niemców są ci sami polscy historycy i te same fundacje, które mają w ten sposób symboliczną władzę – dystrybuują szacunek i uznanie w środowisku. Kiedy więc reprezentujący tę grupę historyk wyraża w portalu społecznościowym aprobatę dla zmiany kierownictwa w Instytucie Pileckiego, koledzy i koleżanki go dyscyplinują. 

Nie powinnam się więc dziwić, słysząc, że mój krytyczny wobec upamiętnienia pułkownika Stauffenberga (autor zamachu na Adolfa Hitlera w Wilczym Szańcu) tekst „Niemiecka bezczelność nie zna granic” wywołał w środowisku skandal, a i za ten artykuł z pewnością oberwę, choć jestem gotowa do debaty na temat każdej z pięciu głównych tez. Podobnie przed szereg wyszedł Nowak. To prawda, że historyk jest związany z prawicą. Nie jest też gołąbkiem pokoju, bo w Polsce dzieli swoimi wypowiedziami. Ale przestańmy, proszę, udawać, że jego adwersarze są politycznie bezbarwni. I skończmy wreszcie z twierdzeniem, że, krytykując Niemcy, jest się antyniemieckim. Ba, robiąc to, można Niemcy dalej lubić. 

Czytaj więcej

Historycy ukręcili na siebie bicz. Dlaczego Donald Tusk miałby się z nimi liczyć?

Wydawać by się mogło, że dialog opiera się na równości jego uczestników. Ale postępowi historycy i publicyści wobec Niemiec wciąż mają polski kompleks. O ile bohater powieści „Gepard” Giuseppe Tomasiego di Lampedusy ma mnóstwo wdzięku, utkwiwszy w świecie, którego już nie ma, „postępowi intelektualiści” w Polsce są go zupełnie pozbawieni, kurczowo trzymając się przekonania o wyższości Niemiec, a przede wszystkim myląc asertywność z fobią, której przyczyną ma być oczywiście omnipotentny PiS. I tak, na próżno szukać w mainstreamie – poza „Rzeczpospolitą” – omówienia tekstu dr. Stephana Stacha, dyrektora think tanku Zentrum Liberale Moderne w Berlinie, który 1 września we „Frankfurter Allgemeine Zeitung” dowodził, że konflikt wokół Instytutu Pileckiego ma charakter pokoleniowy, a jego istotą jest odmienna wizja relacji Polski z Niemcami. Bo w swojej masie jest to środowisko wsobne, dyskusji niechętne i czytające wyłącznie jedną gazetę. Skrytykować w jego obliczu niemiecką czy ukraińską politykę pamięci to jak źle zachować się przy stole. 

Po czwarte, Polska nie prowadzi wobec Niemiec spójnej polityki

Kiedy polscy „postępowi intelektualiści” zrozumieją, że istnieje związek pomiędzy niemiecką polityką historyczną a brakiem refleksji u byłej kanclerz Angeli Merkel na temat tego, co wydarzyło się 24 lutego 2022 r.? Postawiłam w „Rzeczpospolitej” niedawno pytanie: jak inaczej niż nieodrobioną lekcją z historii tłumaczyć protesty Niemców, którym bliższy jest naiwny pacyfizm niż pełne wsparcie dla walczącej z totalitarną Rosją Ukrainy?

Czytaj więcej

Estera Flieger: Niemcy nie rozliczyli się z historią. W Berlinie musi stanąć pomnik polskich ofiar
Reklama
Reklama

Premier Donald Tusk, działając zgodnie z polską racją stanu, zajął dziś zdecydowaną postawę wobec Niemiec, które miały naciskać na Polskę w sprawie ekstradycji Wołodymyra Żurawolowa (Ukrainiec miał wysadzić Nord Stream 2). Jednocześnie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nagrodziło dyrektora Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt, prof. Petera Olivera Loewa. Kiedy Nowak rozpoczynał swój wykład, w polskiej ambasadzie Loew otrzymał odznakę „Bene Merito”. Literalnie: to było tego samego dnia. 

Peter Oliver Loew jest historykiem co najmniej niechętnym pomnikowi polskich ofiar w Berlinie, za to chętnym, by zajmować stanowisko wobec polskiej polityki. W 2021 r. szerokim echem odbił się wywiad, którego udzielił „Dziennikowi Gazecie Prawnej”. Stwierdził w nim: „Z oczywistych względów pamięć o II wojnie światowej w Polsce i w Niemczech zawsze się różniła. Ważne jest to, że część polskich elit nie zgadza się na przyjęty w Niemczech i innych liberalnych społeczeństwach Zachodu krytyczny sposób oceniania własnej przeszłości, wedle którego pamięta się zarówno o jej chwalebnych, jak i ciemnych stronach. Część polskiej opinii publicznej nie zgadza się z takim podejściem, twierdząc, że nie można mówić o polskiej współodpowiedzialności za część przemocy z okresu wojny, ponieważ nie da się jej porównać z odpowiedzialnością niemieckiego czy radzieckiego okupanta.”.

Loew – historyk głównonurtowy, dla porządku dodam, że znajdujący się w opozycji do AfD – jest personifikacją celów niemieckiej polityki historycznej, która znajduje pudła rezonansowe w Polsce, myślę, że z powodu pewnej bliskości ideowej. Nagrodę od polskiego MSZ otrzymał „w uznaniu zasług na rzecz działalności wzmacniającej pozycję Polski na arenie międzynarodowej”. Czy Polskę wzmacnia porównanie z III Rzeszą i Związkiem Radzieckim oraz przypisywanie „współodpowiedzialności” za przemoc w okresie II wojny światowej? Nie wspominając nawet o tym, że szokujące tezy Loewa nie bronią się merytorycznie. To przecież istotne dla polskich historyków, krytykujących ideę polityki pamięci, utożsamiając ją z fałszowaniem wiedzy o przeszłości. Loew jej nie fałszuje? 

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

Reklama
Reklama

W każdym razie, Polska nie prowadzi wobec Niemiec spójnej polityki. Jeśli zaś nie radzi sobie z narracją mainstreamową, jak da radę zwalczać kłamstwa, które o polskiej historii upowszechnia rosnąca w siłę AfD? Tym bardziej broni się wykład prof. Nowaka. 

Po piąte, prof. Andrzej Nowak osiągnął w Berlinie więcej niż PiS przez osiem lat

„Postępowym intelektualistom” w Polsce wykład historyka nie może się podobać. A przy tym będzie wyrazem szowinizmu tak dla wyborcy AfD, jak i mainstreamowego Loewa. Ale trąbiącej o sukcesie prawicy należy przypomnieć, że Nowak zrobił wszystko inaczej, niż ona robiła do tej pory. Wykład profesora dlatego był dobry, że inny niż histeryczna i chaotyczna polityka historyczna PiS. 

Czytaj więcej

Polityka historyczna. Bolesna lekcja od Niemiec

Nowak był wolny od antyniemieckich obsesji prawicy oraz rzeczowy i spokojny – może nawet życzliwy, a przy tym zwinny, mówiąc, że kiedyś Polacy i Niemcy będą się lepiej rozumieć. Szukał punktów wspólnych. Wziął do ręki narzędzia chirurgiczne zamiast siekiery. Ton jego wykładu był daleki od groteskowych żali choćby Tobiasza Bocheńskiego, który w samolocie LOT-u otrzymał niemieckie masło. 

Natomiast jeśli prawica ma zamiar choćby zerknąć w stronę AfD, należy jej przypomnieć, że to partia, która idzie dalej niż Loew. Jeśli krytykuje jego, podobnie stanowczo powinna się pozycjonować wobec AfD. Chyba że prawicowa międzynarodówka jest ważniejsza niż polska pamięć. 

Opinie polityczno - społeczne
Vít Dostál, Wojciech Konończuk: Z Warszawy do Pragi bez uprzedzeń: jak Polska i Czechy stały się wzorem sąsiedztwa
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Adam Strzembosz – katolik, Polak, demokrata i sędzia
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Nie wszyscy wielbiciele profesora Adama Strzembosza – obrońcy praworządności, chcieli go słuchać. A szkoda
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Donald Tusk i Jarosław Kaczyński szykują sobie koalicjantów
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: W Sejmie trzeba wprowadzić pełną prohibicję
Materiał Promocyjny
Nowy Ursus to wyjątkowy projekt mieszkaniowy w historii Ronsona
Reklama
Reklama