Reklama

Michał Szułdrzyński: Karol Nawrocki w Białym Domu. Trudno sobie wyobrazić lepszy debiut na arenie międzynarodowej

Donald Trump zapowiedział, że nie wycofa wojsk USA z Polski – a nawet rozważa ich wzmocnienie. To silny sygnał dotyczący naszego bezpieczeństwa w kontekście zagrożenia ze strony Rosji. I dowód, że jeśli prezydent i rząd grają do jednej bramki, mogą sporo dla Polski załatwić

Aktualizacja: 04.09.2025 15:27 Publikacja: 03.09.2025 22:24

Michał Szułdrzyński: Karol Nawrocki w Białym Domu. Trudno sobie wyobrazić lepszy debiut na arenie międzynarodowej

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Na te słowa Donalda Trumpa cała Polska czekała z niepewnością od 20 stycznia, czyli od dnia zaprzysiężenia. Pamiętam spotkania z ważnymi przedstawicielami polskiego rządu i dyplomacji, którzy przyznawali, że całe miesiące Trump trzymał europejskich partnerów w niepewności, czy zdecyduje o utrzymaniu, wycofaniu czy też zredukowaniu obecności swoich wojsk w Europie.

Dlaczego obecność wojsk amerykańskich w Polsce jest tak ważna?

Dla Polski zaś ta obecność jest absolutnie kluczowa. Stacjonowanie 10 tys. żołnierzy US Army jest – obok inwestycji we własną obronność – naszą najlepszą polisą ubezpieczeniową. Dlatego wypowiedziane przez Donalda Trumpa słowa o tym, że nie zamierza wycofywać z Polski amerykańskich wojsk, a nawet może je w przyszłości zwiększyć – są dla naszego bezpieczeństwa kluczowe.

Trwa właśnie przegląd amerykańskiej obecności w Europie, wyniki audytu mają być znane do końca września. Z późniejszej relacji prezydenta Karola Nawrockiego wynika, że Trump zgodził się na jakąś formę rozszerzenia amerykańskiej obecności, która ma być wynegocjowana przez szefa Pentagonu Pete'a Hegsetha i szefa polskiego BBN Sławomira Cenckiewicza. Więcej szczegółów nie znamy.

Nie można więc ocenić zakresu tego projektu ani sił w niego zaangażowanych. Ale – jak też zauważył Nawrocki w rozmowie z dziennikarzami – przed wizytą programem maksimum wydawało się utrzymanie amerykańskiej obecności wojskowej. Teraz w grę może wchodzić nawet jakieś jej rozszerzenie. Dla Polski to zdecydowanie dobra wiadomość.

Reklama
Reklama

Co może osiągnąć Polska, jeśli prezydent i premier grają do jednej bramki?

Czy deklaracji Trumpa powinniśmy ufać? To już zupełnie inna kwestia. Jednak same jego słowa mają pewną wagę. To bowiem jasny sygnał do władz kraju, który dziś najbardziej nam zagraża, czyli Rosji, że Ameryka Polski nie zostawi. Nawet jeśliby Trump decydował o redukcji swej obecności w regionie, – co per saldo dla naszego bezpieczeństwa byłoby złą wiadomością – deklaracje wobec Polski czynią nas, w połączeniu z coraz silniejszą armią, którą rozbudowywał rząd Zjednoczonej Prawicy, a dziś rozbudowuje koalicja 15 października, znacznie bezpieczniejszymi.

Polska więc ma się z czego cieszyć – co w środę zgodnie przyznawali politycy prawicy i członkowie obecnej koalicji. Dał temu wyraz również premier Donald Tusk na platformie X.

Swój sukces osiągnął też wicepremier i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, któremu we wtorek jego amerykański odpowiednik Marco Rubio powiedział, że USA nie mają drugiego takiego sojusznika jak Polska. Sikorski w Stanach spotyka się z politykami z różnych stron i przekonuje do naszej wizji bezpieczeństwa i zagrożenia płynącego ze strony Rosji.

Oczywiście środowa deklaracja Trumpa idzie też na konto Karola Nawrockiego, którego amerykański prezydent gościł w Gabinecie Owalnym. Przygotowane przez Biały Dom podsumowanie wizyty przedstawia nowego prezydenta jako światowego przywódcę, polityka ważnego dla samego amerykańskiego prezydenta.

Reklama
Reklama

No cóż, na co dzień zwaśnieni polscy politycy będą musieli z tym żyć, że to były dobre dni dla polskiego bezpieczeństwa. Wysiłki Nawrockiego i Sikorskiego w USA, udział Donalda Tuska w paryskim spotkaniu na temat gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy (z europejskimi przywódcami telefonicznie połączył się też Trump) pokazują, że gdy wszystkie strony grają do jednej bramki, Polska może na tym tylko zyskać.

Nie zmienia to jednak faktu, że najwięcej powodów do satysfakcji może mieć prezydent. Trudno sobie wyobrazić lepszy debiut na arenie międzynarodowej niż ten, który stał się udziałem Karola Nawrockiego w Białym Domu w niecały miesiąc po inauguracji jego prezydentury.

Komentarze
Tomasz Krzyżak: Czy Karol Nawrocki poskarżył się papieżowi na Donalda Tuska?
analizy
Jerzy Haszczyński: Polska i G20. Sikorski walczył o spełnienie marzenia Kaczyńskiego
Komentarze
Ambasada Indii: Nie zaczęliśmy współpracować z Rosją, by kupować tanią rosyjską ropę
Komentarze
Stefan Szczepłek: Holandia – Polska, mały cud i nadzieja
Komentarze
Sukces Karola Nawrockiego w Białym Domu, czyli rząd musi skończyć liczyć głosy
Reklama
Reklama