Adam Struzik: Trzeba naprawić wszystkie błędy, jakie popełnił rząd PiS

O oczekiwaniach samorządów wobec nowej i rozliczaniu starej władzy opowiada Adam Struzik, marszałek Mazowsza.

Publikacja: 20.11.2023 07:04

Adam Struzik: Trzeba naprawić wszystkie błędy, jakie popełnił rząd PiS

Foto: Artur Ettinger

Uważa pan, że samorządom będzie się dobrze współpracowało z nowym rządem?

Biorąc pod uwagę to, że kilkanaście osób z Ruchu Samorządowego TAK! Dla Polski jest dziś w Sejmie i Senacie, a także deklaracje ideowe potwierdzone w umowie koalicyjnej, jestem przekonany, że nowy rząd demokratycznej koalicji będzie prowadzić politykę prosamorządową. Będziemy więc świadkami dobrych relacji między samorządem a rządem.

Czytaj więcej

Samorządy: Krajobraz powyborczy zmienia się w przedwyborczy

Ale osiem lat temu, za rządów PO–PSL, wcale nie było idealnie, bo władza centralna też „zabierała” samorządom pieniądze.

Relacje między strukturami rządowymi a samorządowymi zawsze mogą być trudne – byle były partnerskie, uczciwe i prowadzone w dialogu. W porównaniu z ośmioma latami rządów PiS może być tylko lepiej. Bo rząd PiS zdewastował te relacje, stosował zasady centralizmu i protekcjonizmu, łamał zasadę pomocniczości, odbierał samorządom kompetencje, dzielił pieniądze po uważaniu, funkcjonariusze partyjni czuli się ważniejsi niż wybrani w powszechnych wyborach wójtowie, burmistrzowie, prezydenci, starostowie i marszałkowie.

Jest pan najdłużej urzędującym marszałkiem województwa w Polsce, zna pan samorządy od podszewki. Jakie są ich oczekiwania wobec nowej władzy?

Samorządy przede wszystkim oczekują dotrzymania deklaracji przedwyborczych, czyli odejścia od centralizacji na rzecz dalszej decentralizacji, według zasady: wszystko, co jest możliwe do realizacji przez samorządy, powinno trafić do samorządu, na poziom gminy, powiatu lub województwa.

Oczekujemy też wyprostowania wszystkich błędów, które dotyczyły finansowania samorządu. Rząd PiS doprowadził do sytuacji, w której samorządy, zwłaszcza większe miasta, utraciły poważną część dochodów – trzeba to pilnie naprawić poprzez zwiększenie udziału samorządów w dochodach z podatku PIT i CIT.

Poza tym samorządom trzeba oddać kompetencje, które zostały im bezprawnie odebrane. Chodzi na przykład o przywrócenie pod zarząd województwa regionalnych funduszy ochrony środowiska, doradztwa rolniczego czy przywrócenie wpływu na budowę bazy sportowej – bo bez sensu jest, by minister decydował o tym, w jakiej gminie będzie budowana hala czy boisko.

I bardzo ważny punkt – usprawnienie systemu ochrony zdrowia, zwłaszcza w zakresie funkcjonowania szpitali, bo to jest dziś olbrzymi problem powiatów, miast i województw. System leczenia szpitalnego jest bardzo niedofinansowany, szpitale mają 22 mld zł długu.

To są nasze najważniejsze postulaty.

Takie propozycje zawiera, mniej więcej, umowa koalicyjna nowego rządu. Ale szczerze mówiąc, zapisy tej umowy nie brzmią jakoś szczególnie doniośle.

Czytaj więcej

Trudne budżety wielkich miast: Warszawie zabraknie miliardów

Tego typu dokumenty nie muszą brzmieć patetycznie. Ważne, by odnosiły się do realnych problemów, które zdiagnozowaliśmy. Powinna być to polityczna deklaracja dotycząca tego, w którym kierunku będzie działać nowa władza. I, moim zdaniem, umowa koalicyjna te wymogi spełnia.

Czy samorządowcy związani z PiS mogą się obawiać, że będą gorzej traktowani przez nowy rząd?

My, w odróżnieniu od PiS, będziemy respektowali, po pierwsze, decyzje wyborców, po drugie, konstytucję i prawo. Jesteśmy formacją legalistyczną, nie zamierzamy odgrywać się na kimkolwiek tylko dlatego, że jest z PiS.

Natomiast nie będzie takiego klientelizmu i nepotyzmu, przyznania pieniędzy tym, którzy byli ze „słusznej” partii. Wszelkie transfery będą rozdzielane według przejrzystych kryteriów, w konkursach z jawnymi ocenami i punktacją. Skończą się czasy, gdy posłowie biegali z pseudoczekami po zaprzyjaźnionych gminach.

Czy pieniądze z tych „tekturowych czeków” zostaną odebrane? Bo nowy rząd zdaje się mówić, że wszystko, co było źle wydane, zostanie odebrane.

Nie będziemy cofać zobowiązań i decyzji, które zapadały na podstawie odpowiednich aktów prawnych. Ja sobie tego nie wyobrażam. Natomiast jeśli publiczne pieniądze zostały wytransferowane z budżetu państwa z pominięciem prawa, zwłaszcza po wyborach, to temu trzeba się przyjrzeć. Przykładem może tu być przypadek z Otwocka, gdzie widać próbę transferu pieniędzy publicznych do swoich z pominięciem procedur poprzez sztuczne zakładanie jakiejś wspólnej instytucji samorządowo-rządowej.

Rząd PiS uruchomił kilka programów wsparcia samorządów, których wcześniej nie było. I mniejsze samorządy bardzo sobie to chwalą. Nowy rząd je zlikwiduje?

Generalna zasada powinna być taka, że samorządy mają własne dochody, które wystarczają i na bieżące funkcjonowanie, i na inwestycje, i na zapewnienie wkładu własnego do funduszy UE. Moim zdaniem część tych programów będzie kontynuowana, ale przy wprowadzeniu przejrzystych zasad podziału.

My, na Mazowszu, na pewno utrzymamy nasze programy inwestycyjnego wsparcia mazowieckich samorządów i organizacji pozarządowych, które są finansowane z budżetu województwa. W tym roku pula do podziału to 700 mln zł, wsparliśmy ok. 5 tys. mniejszych i większych inicjatyw. Budżet na 2024 r. to aż 900 mln zł.

Czy dobrym pomysłem PiS było chociaż odejście od modelu dyfuzyjno-polaryzacyjnego, który miał wzmacniać metropolie kosztem małych miast i gmin?

Czytaj więcej

Inowrocław bez komisarza i bez projektu budżetu. "Rząd mści się na mieście"

Ależ nikt wcześniej takiego modelu nie realizował, to taka nowomowa i bełkot polityków PiS. Różnice dochodowe między metropolią warszawską a obszarem poza nią rzeczywiście istnieją. Warszawa i dziewięć otaczających ją powiatów to 170 proc. unijnej średniej zamożności, a pozostała część Mazowsza to 70 proc. unijnej średniej. Ale wynika to przede wszystkim z koncentracji aktywności gospodarczej w obszarze metropolitalnym, gdzie jest zlokalizowanych prawie 80 proc. firm i przedsiębiorstw.

Od lat prowadzimy politykę równomiernego rozwoju i wyrównania szans rozwojowych poprzez transfer unijnych pieniędzy do tych obszarów, które mają niższe wskaźniki dochodowe. Z regionalnego programu operacyjnego na lata 2021–2027, który wynosi 2,1 mld euro, aż 1,6 mld euro trafi do obszarów poza metropolią. Również zarząd województwa mazowieckiego prowadzi taką wewnętrzną politykę spójności, czego wyrazem są programy wsparcia finansowane z naszego budżetu.

Wróćmy do umowy koalicyjnej. Znalazł się w niej zapis o zwiększeniu udziału samorządów w PIT. Czy takie rozwiązanie wystarczy, by zrekompensować straty, jakie samorządy poniosły wskutek reform podatkowych rządu PiS? Czy może jest potrzebna dogłębna reforma finansowania JST?

Straty, jakie poniosły samorządy, są rzeczywiście ogromne. Warszawa szacuje je na kilka miliardów złotych, większe miasta – na kilkaset milionów złotych, a mniejsze – kilkadziesiąt milionów złotych, co jest nie do zbilansowania w wydatkach bieżących. W efekcie miasta muszą brać kredyty, aby w ogóle przetrwać.

Dofinansowanie samorządów jest potrzebne, a najprostszym i najszybszym sposobem na to jest zwiększenie udziałów w dochodach z PIT i CIT według gotowego już projektu ustawy, który leży w Senacie.

Ale ten projekt nie przewiduje, że nowy rząd chce obniżyć podatek PIT poprzez podwojenie kwoty wolnej. Oznaczałoby to kolejną gigantyczną dziurę w dochodach JST, a dochodów z PIT w budżecie państwa będzie tyle, co kot napłakał.

Jestem przekonany, że wszystko da się tak ustawić, by większe udziały w PIT i CIT zrekompensowały samorządom wszystkie straty poniesione w wyniku rządowych reform podatkowych. Reszta zależy od woli polityków. Mamy świadomość, że jest konieczny dokładny audyt stanu finansów państwa pozostawionych w spadku przez rząd PiS. Ale z naprawą finansów samorządów nie można zbyt długo czekać.

W umowie koalicja demokratyczna deklaruje też szybkie odblokowanie KPO. Czy dzięki tym środkom uda się zrealizować wszystkie potrzeby inwestycyjne samorządów?

Trudno mówić, że wszystkie. Na razie niech te pieniądze w ogóle się pojawią. Przypomnę, że to 23 mld euro dotacji bezzwrotnej na różne potrzebne działania. To pieniądze m.in. na modernizację szpitali i inwestycje w placówkach medycznych, rozwój OZE, inwestycje komunalne, transportowe itp. Do wzięcia jest też prawie 33 mld euro korzystnie oprocentowanych pożyczek i kredytów. To pieniądze, które mogą stanowić impuls rozwojowy dla kraju.

Czytaj więcej

Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego

Jednak relatywnie niewielka część tych olbrzymich kwot jest przeznaczona do wykorzystania bezpośrednio przez samorządy.

Każde pieniądze zawsze lepiej mieć, niż ich nie mieć. Podam przykład gospodarki wodno-kanalizacyjnej, na którą w KPO do wykorzystania dla samorządów jest zarezerwowane 200 mln euro, czyli ok. 1 mld zł. Każdy dodatkowy miliard jest ważny wobec ogromu potrzeb w tym obszarze, zwłaszcza w małych miastach i ośrodkach wiejskich.

Ważne, by te pieniądze szybko trafiły do Polski, tym bardziej że trzeba je wydać do 2026 r. Zostało nam tylko dwa i pół roku, trzy lata. Dlatego mam nadzieję, że z KPO uda się zrefinansować te inwestycje, które już zostały zrealizowane. Przykład? Zbudowaliśmy i obecnie wyposażamy ośrodek radioterapii w Płocku, to inwestycje o wartości 120–130 mln zł, a znakomicie wpisują się w cele KPO. Samorządy mają dużo takich projektów.

Samorządy narzekają na mizerię finansową, tymczasem Mazowsze przedstawia budżet na 2024 r., który ma być kolejnym „rekordowym budżetem”.

Rzeczywiście, Mazowsze ma przyzwoity budżet, bez specjalnych napięć, mamy dobre oceny ratingowe, takie jak Polska, na poziomie A+. Kredyty zaciągamy tylko na inwestycje i wsparcie naszych samorządów, przy czym przekazujemy ok. 1 mld zł na „janosikowe”. Mogę więc powiedzieć, że stan budżetu i efektywność finansowa naszego samorządu są prawidłowe.

Ważne, by pieniądze z KPO szybko trafiły do Polski, tym bardziej że trzeba je wydać do 2026 r. Zostało nam tylko dwa i pół roku, trzy lata

Adam Struzik, marszałek Mazowsza

Wynika to z naszych starań, a po części też z tego, że województwa mają niewielki udział w podatku PIT, ok. 2-proc., więc straty wynikające z Polskiego Ładu dotknęły nas w mniejszym stopniu niż miasta. Za to mamy większy udział w CIT, a akurat wpływy z tego podatku dynamicznie rosną w wyniku wzrostu gospodarczego.

Będzie pan startował w najbliższych wyborach samorządowych do Sejmiku Województwa Mazowieckiego?

Oczywiście, że tak.

Jeśli zostanie pan wybrany, będzie się pan ubiegał o urząd marszałka?

Wszystko zależy, co powiedzą wyborcy, ile zdobędę głosów. Jestem radnym sejmiku od 25 lat i – nie chwaląc się – zawsze uzyskiwałem bardzo dobry wynik, najlepszy w kraju. Teraz też zamierzam powalczyć o wynik, a co będzie później – zobaczymy.

Uważa pan, że samorządom będzie się dobrze współpracowało z nowym rządem?

Biorąc pod uwagę to, że kilkanaście osób z Ruchu Samorządowego TAK! Dla Polski jest dziś w Sejmie i Senacie, a także deklaracje ideowe potwierdzone w umowie koalicyjnej, jestem przekonany, że nowy rząd demokratycznej koalicji będzie prowadzić politykę prosamorządową. Będziemy więc świadkami dobrych relacji między samorządem a rządem.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse w regionach
Pięć chorób fiskalnych polskich samorządów
Finanse w regionach
Inwestycje – busola samorządności
Finanse w regionach
NIK: rząd PiS ręcznie sterował finansami JST. "Nieudolne reformy i klientelizm"
Finanse w regionach
Minister finansów: System finansowania samorządów wymaga radykalnej zmiany
Finanse w regionach
Rząd przedstawi szczegóły o finansach samorządów w ciągu miesiąca?