Obsada Trybunału Konstytucyjnego systematycznie się kurczy. Jeszcze w grudniu tego roku jego skład zmniejszy się do dziewięciu osób, a liczba wakatów urośnie do sześciu. Stanie się tak po zapowiadanym odejściu Krystyny Pawłowicz (na ciekawy aspekt przejścia w stan spoczynku pani profesor zwrócił na łamach „Rz” uwagę sędzia Piotr Mgłosiek) i zakończeniu kadencji sędziego Michała Warcińskiego.
Rządząca koalicja konsekwentnie nie zgłasza kandydatów na sukcesywnie zwalniane miejsca, nie chcąc uwiarygodnić działania fasadowej instytucji, zdominowanej przez nominatów PiS i z byłym przybocznym Zbigniewa Ziobry na czele. Jak wiadomo, robi też co może, by TK miał kłopot ze spięciem budżetu.
Czytaj więcej
Przeciętny Kowalski nie mógłby pracować nawet dnia dłużej, gdyby stwierdzono jego niezdolność do...
Czytaj więcej
Jest ryzyko, że prezydent Karol Nawrocki zablokuje zaprzysiężenie sędziów Trybunału Konstytucyjne...
Dlaczego koalicja rządząca powinna wybrać sędziów Trybunału Konstytucyjnego?
Wielu ekspertów, w tym zdecydowana większość członków Panelu Prawników „Rzeczpospolitej”, uważa jednak, że czas zacząć obsadzać puste fotele. Dotychczasowe działania (a w zasadzie ich brak) nie tylko nie przywracają bowiem legitymacji TK, ale też pogłębiają jego instytucjonalną stagnację i potęgują chaos. Dalsza zwłoka i pokusa wybrania większości składu TK pod koniec kadencji parlamentu może się skończyć powtórką scenariusza – zablokowaniem zaprzysiężenia sędziów TK przez prezydenta i poczekaniem, aż nowa większość wskaże nowych. A to prosta droga do stworzenia kolejnego pokolenia dublerów.
Jak tego uniknąć? Eksperci mają prostą receptę, która jest w pewnym sensie odzwierciedleniem ducha przepisów dotyczących wyboru sędziów TK i jego ustrojowej roli w Polsce: otóż do TK powinni trafić ludzie o niekwestionowanym autorytecie, należący do ekstraklasy prawniczej, najlepsi z najlepszych, niekojarzeni z żadną opcją polityczną. Po prostu apolityczni fachowcy. Prawda, że brzmi…?