Reklama

Michał Szułdrzyński: Dlaczego Sławomir Mentzen gra na Karola Nawrockiego?

Rosnące napięcie między Sławomirem Mentzenem a Jarosławem Kaczyńskim komplikuje budowę wspólnej listy prawicy do Senatu. Konfederacja gra na siebie, PiS marzy o dominacji. Czy Karol Nawrocki stanie się nową twarzą porozumienia?

Publikacja: 09.10.2025 17:50

Sławomir Mentzen

Sławomir Mentzen

Foto: PAP/Leszek Szymański

Nic lepiej niż dyskusja wokół wspólnej prawicowej listy wyborczej do Senatu podczas następnych wyborów nie pokazuje złożoności sytuacji, w jakiej znalazły się dziś dwa największe ugrupowania z prawej strony – Prawo i Sprawiedliwość oraz Konfederacja.

Reklama
Reklama

Co łączyło przed wyborami prezydenckimi PiS i Konfederację, a co dzieli ich dzisiaj?

Od wyborów prezydenckich jesteśmy bowiem świadkami festiwalu wzajemnych uszczypliwości między Jarosławem Kaczyńskim a Sławomirem Mentzenem. Do 1 czerwca prezes PiS wiedział, że potrzebuje głosów Mentzena, by wygrać bitwę o wszystko, jaką były dla jego środowiska politycznego wybory prezydenckie. Przegrana Karola Nawrockiego byłaby ciosem w PiS i dałaby Donaldowi Tuskowi możliwość odkręcenia wszystkich zmian, które PiS wprowadzał za swoich rządów. Bez głosów Mentzena Nawrocki by nie wygrał. To wyborcy Konfederacji uratowali pozycję Kaczyńskiego.

Ale po wyborach prezes PiS zaczął się zachowywać tak, jakby wygrana Nawrockiego i te 10 milionów głosów, jakie dostał, były wygraną osobiście Kaczyńskiego i jego partii. W tej sytuacji Mentzen musiał zareagować i zaczął się od PiS coraz bardziej dystansować. Więc gdy dziś Kaczyński stawia Mentzenowi warunki dotyczące przyszłej potencjalnej współpracy, lider Konfederacji odpowiada, że chętnie będzie współpracować z PiS, ale pod warunkiem, że odejdzie z partii Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki.

Nawet gdy wyciekł do mediów pomysł na budowę wspólnej listy, który mógłby sprawić, że – bez względu na to, kto będzie po następnych wyborach rządzić – PiS z Konfederacją miałyby szansę na większość w Senacie, obaj liderzy nie przestali szczędzić sobie złośliwości. Kaczyński cały czas stara się dezawuować Konfederację, licząc na spadki jej poparcia, bo woli rządzić sam niż musieć dogadywać się z koalicjantem. A jeśli samodzielne rządy nie będą możliwe, to wolałby przynajmniej mieć jak najsłabszego partnera. Lekceważenie Mentzena ma więc być takim myśleniem życzeniowym, które sprawi, że powaga Konfederacji się obniży, a za tym i poparcie zacznie spadać.

Reklama
Reklama

Dla Mentzena pomysł, by to prezydent Karol Nawrocki prowadził negocjacje w sprawie paktu senackiego jest wygodny z trzech powodów. Po pierwsze sprawia, że patronem projektu będzie najpopularniejszy dziś polityk w Polsce. Po drugie może to wbić klin między Kaczyńskiego a Nawrockiego. A po trzecie, otwiera Mentzenowi i Nawrockiemu drogę do różnych przyszłych scenariuszy

Dlaczego wejście do gry prezydenta Karola Nawrockiego jest na rękę Sławomirowi Mentzenowi

Ale i Mentzen nie ma interesu, by zbyt wcześnie oświadczać się Kaczyńskiemu. Z jego punktu widzenia idealna byłaby sytuacja, by dostać jak najlepszy wynik w wyborach, a potem licytować z Jarosławem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem cenę za wspólne rządy. Wiadomo, że Konfederacji dziś jest bliżej do PiS niż do Platformy, ale są w Polsce siły, które uważają, że dla biznesu sojusz Platformy z Konfederacją byłby niezłym rozwiązaniem.

Dlatego dla Mentzena pomysł, by to Karol Nawrocki negocjował prawicowy pakt senacki wydaje się dobry z kilku powodów. Po pierwsze sprawia, że ten pakt nie będzie firmowany przez Jarosława Kaczyńskiego, lecz prezydenta, który dziś jest liderem zaufania (ufa mu 58 proc. ankietowanych). Po drugie może być to narzędzie do wbicia klina między Kaczyńskiego i Nawrockiego – czego lider PiS się dziś najbardziej obawia. Bo to Nawrocki coraz bardziej staje się twarzą prawicy, co może w przyszłości zagrozić pozycji Kaczyńskiego. Tak jak dla prezesa PiS najlepszym scenariuszem jest słaba Konfederacja, tak dla Mentzena najwygodniejszą sytuacją jest ta, w której pogłębia się rów między Kaczyńskim a prezydentem.

I wreszcie, po trzecie, wciąganie prezydenta do gry może przybliżyć go do Konfederacji. To dlatego Mentzen tak się chwali swoimi dobrymi relacjami z Nawrockim i tym, że często rozmawiają przez telefon. Lewaruje to bowiem pozycję samego Mentzena i otwiera nowe polityczne scenariusze na prawicy w przyszłości.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Macron wycofuje się. Po angielsku
Komentarze
Estera Flieger: W sprawie Franka Sterczewskiego Koalicja Obywatelskiego jest partią obciachu
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Szymon Hołownia uwierzy w opowieść PiS o tym, że jest ofiarą Donalda Tuska?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Mirek Chojecki – pionier wolnego słowa
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Pokojowy Nobel dla Machado. Wenezuelskie obsesje Donalda Trumpa
Reklama
Reklama