Agata Wojda: Cieszę się, że obecny rząd rozmawia z samorządami

Udało mi się w tych wyborach pokonać kandydata PiS, mężczyznę. Mam nadzieję, że to jest dowód na to, iż przynajmniej w Kielcach płeć nie dyskryminuje nikogo w osiąganiu sukcesów – mówi Agata Wojda, nowo wybrana prezydentka Kielc.

Publikacja: 05.05.2024 13:45

Agata Wojda, nowo wybrana prezydentka Kielc

Agata Wojda, nowo wybrana prezydentka Kielc

Foto: mat. pras.

Obawiała się pani, czy Kielce będą gotowe na to, by po 30 latach wróciła tam do rządzenia kobieta?

Oczywiście, że się obawiałam. Zresztą wiele takich głosów się pojawiało, że dla ludzi wybranie kobiety może mieć znaczenie nie tylko w kategoriach kompetencji, lecz także w kategoriach pewnego symbolu. I że to dla wielu ludzi może być pewną barierą. Jak się okazało, to była niesłuszna obawa.

Udało się pani wygrać, pokonując kandydata PiS.

To prawda, udało mi się w tych wyborach pokonać kandydata PiS, mężczyznę. Zresztą kilku mężczyzn z mocnym zapleczem udało się pokonać. Więc tym bardziej się cieszę. Mam nadzieję, że to jest dowód na to, iż przynajmniej w Kielcach płeć nie dyskryminuje nikogo w osiąganiu sukcesów.

Kiedy i dlaczego zdecydowała się pani powalczyć o urząd prezydenta miasta Kielce?

Myślę, że to się gdzieś naturalnie we mnie rodziło przez kilka lat. Zdefiniowałam się jako samorządowczyni. Byłam trzykrotnie radną do Rady Miasta.

Myślę, że dosyć długo dojrzewałam do tej decyzji, by wystartować na prezydentkę Kielc. Bardzo mocno pracowałam w swojej macierzystej partii – Platformie Obywatelskiej. I myślę, że przez taką wieloletnią pracę stałam się naturalną kandydatką.

Ale też moje wyniki w wyborach na radną, które już w 2018 roku były rekordowymi, a których nikt w historii kieleckiego samorządu nie przebił. Zresztą w ostatnich wyborach na radną poprawiłam swój wcześniejszy wynik. Myślę, że to dowód społecznego zaufania, który, nie ukrywam, dodawał mi siły.

Czytaj więcej

Aleksander Miszalski, nowy prezydent Krakowa: Chcemy zacząć budować metro w 2028 r.

Do kieleckiego ratusza wróci teraz pani po niemal roku przerwy, gdy w lipcu 2023 roku nagle została pani zdymisjonowana z funkcji wiceprezydentki po dwóch latach współrządzenia. Dlaczego tak się stało?

Po tym, jak prezydent Bogdan Wenta mnie odwołał, bardzo jasno o tym mówiłam. Drogi z panem prezydentem mocno się nam rozchodziły już wcześniej. Mieliśmy różne podejście do stylu rządzenia, ale też różne podejście do zasadniczych zagadnień w kontekście miejskim.

Czarę goryczy przelało oczekiwanie pana prezydenta, żeby radni Koalicji Obywatelskiej zagłosowali w sprawie Korony Kielce i sprzedaży miejskiego majątku na rzecz dofinansowania tego klubu piłkarskiego wbrew swojemu stanowisku, rozsądkowi i wieloletniemu przekonaniu, że są lepsze metody na rozwiązanie tej sytuacji.

To się wtedy otarło nawet o pewien szantaż polityczny. Mam świadomość, że gdybym się poddała temu szantażowi, mogłabym tej dymisji uniknąć, ale na pewne kompromisy się nie idzie.

Jakie będą pani pierwsze działania w urzędzie miasta?

Mam świadomość, jak wiele obszarów w mieście funkcjonowało. Przez dwa lata byłam wiceprezydentką, więc rozpoznanie, jaki jest stan pewnych rzeczy w urzędzie, oczywiście mam.

Jednak w pewnych obszarach – co jest jasne – będę chciała zrobić pewien bilans otwarcia. Dotyczy to między innymi spółki Korona Kielce. Moim zdaniem tam jest potrzebny audyt organizacyjno-finansowy, żeby podejmować decyzje na podstawie twardych danych i faktów.

Myślę, że ten najbliższy czas kilku tygodni to będzie okres, może nie wprost audytu, ale przeglądu stanu, który mamy. Musimy zdefiniować bardzo precyzyjnie stan finansów publicznych, żeby też uczciwie mieszkańcom powiedzieć, z jakimi decyzjami będziemy się w najbliższym czasie musieli uporać i jakie mamy ograniczenia.

A zdaje się, że sytuacja finansowa miasta też nie jest najlepsza, bo na koniec roku prognozowane zadłużenie ma wynieść prawie 1,2 mld zł. Czyli całkiem sporo jak na miasto wielkości Kielc.

Wszyscy zajmiemy sobie z tego sprawę. Sytuacja finansowa miasta nie jest najlepsza z kilku względów. Spowodowały to również obiektywne czynniki: wszystkie samorządy dotknął covid, wojna w Ukrainie, inflacja, rosnące raty kredytów, wzrost kosztów paliwa, który przekłada się na wzrost obsługi kosztowej transportu publicznego.

Tych rzeczy jest naprawdę bardzo dużo. Poza tym naprawdę dobitnie też na to wpłynęła polityka rządu Prawa i Sprawiedliwości, która pozbawiała samorządy ich samodzielności finansowej.

Każda zmiana podatkowa wpływała także na obniżenie wpływów do budżetów miast i gmin. A te rządowe rekompensaty – powiem tak – nie były sprawiedliwe, uczciwe. Partnerstwa we współpracy z rządem PiS-u nie było. Bardzo się cieszę, że obecny rząd siedzi przy stole z samorządami i rozmawia o naprawdę jasnych kryteriach i transparentnych zasadach rekompensat z powodu utraty wpływów.

W czasie kampanii mówiła pani, że największym wyzwaniem w Kielcach będzie tworzenie atrakcyjnych miejsc pracy. Jak zamierza to pani osiągnąć?

Uważam, że postawienie na rozwój gospodarczy będzie jedną z metod poprawy sytuacji finansowej miasta. To będzie także odpowiedź i oferta dla ludzi, którzy żyją i pracują poza Kielcami, mimo że lubią nasze miasto, szukają pewnego rozwoju i satysfakcji zawodowej poza nim.

Pierwszym elementem tworzenia dobrych miejsc pracy, o czym jasno mówiłam w tej kampanii – są tereny inwestycyjne. Nie jest to łatwy proces, a jego trudność wynika z rozproszonej struktury własnościowej czy też koniecznych środków finansowych na uzbrojenie terenów. Natomiast ja ten proces chcę zacząć narzędziami, które miasto ma – jak planowanie przestrzenne. Drugi element to nowoczesne biurowce.

Czytaj więcej

Tadeusz Truskolaski: Pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję

O to również chcę zapytać. Kielce mają mieć własny Manhattan? Zapowiedziała pani tworzenie nowych biurowców klasy A. Po co one miastu?

One są dla miasta kluczowe, zwłaszcza dla miasta takiej wielkości, w momencie kiedy chcemy tworzyć atrakcyjne miejsca pracy, które najbardziej zachęcą młodych ludzi do pozostania w Kielcach.

Potrzebna jest przestrzeń dla firm zajmujących się nowymi technologiami. W ciągu roku urząd miasta ma wiele zapytań od firm, które poszukują dobrych przestrzeni biurowych i dobrego kapitału społecznego, żeby lokować tutaj filie czy siedziby swoich przedsiębiorstw z zakresu nowoczesnej technologii czy mówiąc ogólnie, z zakresu usług. W Kielcach mamy deficyt takich przestrzeni. Uważam, że możemy to szybko nadrobić także we współpracy z prywatnym kapitałem. W kampanii mówiłam o nowoczesnych biurowcach budowanych w formule PPP, w której miasto się angażuje, szuka partnera, pomaga w komercjalizacji takich przestrzeni. Jednocześnie wskazywałam też obszary, gdzie takie przestrzenie i biurowce mogłyby się znaleźć. Chodziło mi np. o okolice dworca PKP, które moim zdaniem wymagają pilnej urbanistycznej interwencji. A to byłaby szansa na stworzenie nowego biznesowego city w Kielcach.

Już kilka lat temu mówiono o przeprowadzce do Kielc kampusu laboratoryjnego Głównego Urzędu Miar, ale ten proces się przeciąga. Kampus nadal nie działa w pełni.

Kampus laboratoryjny Głównego Urzędu Miar ma się dobrze. Ta inwestycja powoli dobiega końca. Kilka laboratoriów już jest wyposażonych, trwają tam testy. Są już zatrudniani pracownicy. Miałam okazję z rektorem Politechniki Świętokrzyskiej wizytować ten kampus. Robi dobre wrażenie.

To wszystko rozumiem, ale chodziło mi o to, że ten cały proces inwestycyjny trwa bardzo długo…

Jest to proces inwestycyjny, który rządzi się swoimi prawami. Przypomnę, że miasto też w tę inwestycję się zaangażowało, przekazując grunty pod budowę kampusu. Są plany dotyczące dalszego rozwoju kampusu. Mają tam powstać dwa dodatkowe laboratoria. Naprawdę ta inwestycja jest już na finiszu.

W kampanii samorządowej – poza rozwojem gospodarczym – stawiała pani na rewitalizację obszarów rekreacyjnych, np. Doliny Silnicy, parku miejskiego i kieleckiego zalewu, co ma ożywić centrum miasta i poprawić jakość życia mieszkańców. To zadanie na ten rok czy na kolejne lata?

Na pewno na całą kadencję. W rok nie przygotuje się i nie przeprowadzi inwestycji o takim zakresie.

Jeśli chodzi o Dolinę Silnicy, już jako wiceprezydentka zainicjowałam proces rewitalizacji tej przestrzeni. Mamy na to zagwarantowane środki z nowej perspektywy unijnej. Rewitalizację Doliny i parku na pewno przeprowadzimy. Mam też plany na okolice zalewu kieleckiego pod kątem infrastrukturalnym.

Na tereny rekreacyjne i zielone mam szerszy zamysł. Uważam, że teraz jest idealny moment, żeby to wykorzystać, ponieważ priorytety Unii Europejskiej dotyczą właśnie bioróżnorodności, naturalizacji terenów przyrodniczych. Uważam, że byłoby dużym niedopatrzeniem nie wykorzystać tych możliwości zwłaszcza w przypadku miasta, które ma duże zasoby naturalne, jest naszym wyróżnikiem turystycznym i jest bardzo zielonym miastem.

Czytaj więcej

Krzysztof Kosiński: Samorządy potrzebują 10 mld zł, by zrekompensować Polski Ład

Czy Amfiteatr na Kadzielni też będzie wykorzystywany za pani kadencji na imprezy i koncerty disco polo, jakie organizowano w poprzednich latach? Czy raczej chciałaby pani od tego odejść?

Amfiteatr na Kadzielni jest przestrzenią koncertową, którą każdy podmiot i agencja muzyczna może wynająć. Jeżeli zgłosi się agencja, która chce zorganizować tam koncert disco polo, to ja nie widzę przeszkód, żeby tego typu imprezy się odbywały w trybie komercyjnym.

Natomiast uważam, że środki publiczne nie powinny dofinansowywać tego typu rozrywki. Środki publiczne powinny przede wszystkim dofinansowywać kulturę.

Czy pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy mogą pomóc w rozwoju Kielc? Jak pani to widzi?

Oczywiście. Moim zdaniem to jest impuls rozwojowy, jakiego dawno w polskich samorządach nie było. My czekamy na te pieniądze. Zresztą nie tylko my, ale też inne samorządy czekają bardzo mocno na uruchomienie środków z Krajowego Planu Odbudowy. Jakiś czas temu złożyliśmy wniosek na zakup 24 elektrycznych autobusów, a jego realizacja jest uzależniona właśnie od środków z KPO.

Poza tym Kielce planowały duży zastrzyk gotówki z KPO na projekt dotyczący czystego powietrza i wymiany źródeł ciepła, który obejmuje nie tylko samo miasto, ale cały Kielecki Obszar Funkcjonalny, czyli gminy sąsiadujące.

Na działalności której z prezydentek dużych miast: Hanny Gronkiewicz-Waltz, byłej prezydentki stolicy, Hanny Zdanowskiej, prezydentki Łodzi, czy Aleksandry Dulkiewicz, prezydentki Gdańska, chciałaby się pani wzorować? Czy raczej woli pani iść w samorządzie własną drogą?

Dla mnie w polityce samorządowej ważna jest skuteczność i budowanie relacji międzyludzkich. Kielce są specyficznym miastem z ogromnym potencjałem. Myślę, że jestem na takim etapie swojego rozwoju zawodowego i funkcji publicznej, że nie muszę szukać wielu wzorców, chciałabym iść swoją ścieżką.

Obawiała się pani, czy Kielce będą gotowe na to, by po 30 latach wróciła tam do rządzenia kobieta?

Oczywiście, że się obawiałam. Zresztą wiele takich głosów się pojawiało, że dla ludzi wybranie kobiety może mieć znaczenie nie tylko w kategoriach kompetencji, lecz także w kategoriach pewnego symbolu. I że to dla wielu ludzi może być pewną barierą. Jak się okazało, to była niesłuszna obawa.

Pozostało 96% artykułu
0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Marcin Krupa: Zrealizowaliśmy ponad 95 proc. „zielonych” obietnic z poprzedniej kampanii
Okiem samorządowca
Piotr Grzymowicz: Powrót tramwajów do Olsztyna to bardzo znaczący sukces
Okiem samorządowca
Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy: Ten rząd traktuje samorządy po partnersku
Okiem samorządowca
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni: To była najtrudniejsza kadencja
Okiem samorządowca
Tadeusz Truskolaski: Pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję