„Epidemia” dzikich zwierząt w miastach

Zające, jelenie, lisy, dziki a nawet niedźwiedzie coraz częściej zapuszczają się na miejskie ulice i osiedla. Dotyczy to wszystkich większych miast.

Publikacja: 13.04.2021 11:42

„Epidemia” dzikich zwierząt w miastach

Foto: Flickr

To „zasługa” pandemicznych obostrzeń, które spowodowały, że miasta są cichsze, spokojniejsze i przyciągają zwierzynę. Zwierzęta wychodzą też w poszukiwaniu pożywienia. Samorządy w różny sposób próbują rozwiązać te sytuacje.

CZYTAJ TAKŻE: Katastrofa odwołana? Duże miasta radzą sobie z koronakryzysem

Zwierzyniec na ulicach

Obecność saren i dzików na ulicach Krakowa od dawna nie jest rzadkim zjawiskiem. Zwierzęta te od zawsze można było spotkać, ale głównie na terenach peryferyjnych osiedli np. w Wadowie, Kościelnikach, Kantorowicach czy Wyciążu. Znacznie więcej sygnałów o ich obecności – a zwłaszcza dzików straż miejska notuje od marca ubiegłego roku, czyli od czasu pojawienia się obostrzeń związanych z pandemią.

– Na dziki skarżą się mieszkańcy osiedli przy ul. Ceglarskiej, Ruczaju, os. Podwawelskiego a także Skotnik czy Borku Fałęckiego. To rejony sąsiadujące z lasami więc nic dziwnego, że gdy w mieście zrobiło się spokojniej, zachęcone tu właśnie wyszły – przekonuje Marek Anioł, rzecznik krakowskiej straży miejskiej.

Podobnie jest we Wrocławiu, gdzie dzikie zwierzęta można spotkać najczęściej właśnie na styku siedlisk ludzi i terenów zielonych.

– Gawrony, wrony, sroki, lisy, kuny, bobry, sarny, dziki – wylicza Grzegorz Rajter z Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego we Wrocławiu.

– Wiadomo, że ptaki nie powodują takich uciążliwości, jak lisy czy kuny, ale zdecydowanie najwięcej emocji wśród mieszkańców budzą dziki – podkreśla Rajter.

Dziki pojawiły się też w ostatnie święta na ruchliwej ulicy Mazowieckiego w centrum Lublina. Jak przyznaje Izolda Boguta z Biura Prasowego w Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin liczba interwencji z udziałem dzikich zwierząt z roku na roku sukcesywnie rośnie. W 2017 było ich około 600, w latach 2018 i 2019 około 900 a w ubiegły roku – już ponad 1200. Najwięcej skarg dotyczy „działalności” dzików. Warszawiacy również zaobserwowali w ostatnim czasie spory przyrost zwierzyńca. To dziki, sarny, łosie, lisy, kuny, borsuki, wilki…

– Na terenie miasta prawdopodobnie jeszcze nie występują jelenie i daniele, ale kilkukrotnie otrzymywaliśmy informacje o obserwowanych tropach tych gatunków, ich populacja wzrasta, wiec zapewne również trafia do miasta – podsumowuje Karolina Gałecka, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Warszawy.

"Sarny i jelenie coraz częściej wchodzą na miejskie osiedla"

Flickr

regiony.rp.pl

Bogatym zwierzyńcem – również niedźwiedziami może się pochwalić Zakopane. I tu zwierzęta najczęściej pojawiają się w sąsiedztwie terenów zadrzewionych i zielonych.

– Ale trzeba mieć świadomość, że ok. 50 proc. powierzchni Gminy Miasto Zakopane stanowi teren chronionej przyrody – TPN, którego nie można odizolować od terenów zamieszkałych, więc naturalną kwestią było i jest pojawianie się dzikich zwierząt – mówi Zofia Kiełpińska , naczelnik zakopiańskiego Naczelnik Wydziału Wydział Kultury Fizycznej i Komunikacji Społecznej. W Poznaniu najwięcej zwierząt pojawia się na obrzeżach, ale ta rejonizacja nie dotyczy dzików, bo te – jak wyjaśnia Joanna Żabierek, rzecznik prasowy prezydenta Poznania – można zaobserwować w przestrzeni niemal całego miasta.

CZYTAJ TAKŻE: Raport: Finanse 80 procent miast ucierpiały w pandemii

Nie karmić w mieście

Zdaniem Dariusza Nowaka, rzecznika krakowskiego magistratu większa liczba odwiedzin dzikich zwierząt w miastach to nie tylko zasługa pandemicznych obostrzeń ale też zachowania mieszkańców.

– Z jednej strony zwierzęta – zwłaszcza dziki, lisy i jelenie wychodzą zwabione spokojem i ciszą. Ale też dodatkowo przyciągają je resztki jedzenia, które mieszkańcy wyrzucają. Niestety, niektórym osobom wydaje się, że pomagają ptakom wysypując resztki pieczywa. A to nic innego jak „stołówka” dla dzików i dodatkowo szkodzi ptactwu, którego nie należy karmić chlebem – podkreśla Nowak. Dodaje, że tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni do krakowskiego urzędu miasta wpłynęło kilkanaście interwencji dotyczących żerujących na osiedlach dzików. Grzegorz Rajter z UM we Wrocławiu zaznacza, że ważne jest edukowanie mieszkańców, by ci wiedzieli jak postępować z dzikimi zwierzętami.

– Na pewno nie należy wyrzucać resztek jedzenia, tak by było dla zwierząt dostępne. Ale też trzeba zachować specjalne środki ostrożności – mówi. Podaje przykład dwóch interwencji. Pierwsza dotyczyła mieszkańca, który wyszedł na spacer z psem do pobliskiego lasku.

– Mieszkaniec wspomniał, że wiele razy wcześniej widział w tych zaroślach dziki a jednak wypuścił psa luzem, bez smyczy i kagańca. Pies został poturbowany przez dzika. Nie doszło by do tego, gdyby był wyprowadzany na smyczy. Wtedy na pewno nie próbowałby atakować dzika – tłumaczy. Druga interwencję zgłosili mieszkańcy posesji położonej niedaleko lasu. Wg ich relacji dzik wbiegł na teren jednorodzinnego domu i dokonał zniszczeń.

– Dom był ogrodzony, a dzik zniszczył ogrodzenie od wewnątrz, ale to dlatego, że próbował się wydostać po tym jak już wbiegł na teren posesji. A ponieważ dzik raczej nie otworzył sam bramki w ogrodzeniu , wiadomo że ta musiała być wcześniej otwarta. Gdyby była zamknięta, nie doszłoby do tej sytuacji – dodaje Rajter.

Odłownie, preparaty i edukacja

Miasta w różny sposób próbują sobie radzić z dzikimi gośćmi. Jak wynika z informacji samorządowców głównym problemem są dziki. Kraków po wielu interwencjach mieszkańców Ruczaju zamówił specjalistyczną odłownię dzików ustawioną w rejonie Kampusu UJ na Ruczaju przez pogotowie dla dzikich zwierząt.

Odłownia pozwala na odłowienie zwierząt w sposób jak najmniej szkodzący zwierzynie. Dziki są odławiane i wywożone poza miasto. Na razie złapano tak 6 sztuk. Niewykluczone, że kolejna odłownia stanie w Borku Fałęckim. Wrocław może się pochwalić 6 odłowniami. Od początku tego roku odłowiono 49 dzików, dla porównania przez cały ubiegły rok – 222 sztuki. Samorząd Poznania współpracuje z wieloma jednostkami, by zmniejszyć liczbę dzików na miejskich osiedlach.

– W najbliższych miesiącach planowane są m.in. budowy paśników na terenie Lasów Poznańskich, by w ten sposób wywabić część zwierząt z terenów miejskich. Równolegle w Poznaniu – na ile to możliwe -oczyszczane będą te miejsca, które upodobały sobie dziki (mowa np. o przerzedzaniu gęstych, dziko rosnących krzewów i zarośli, w jakich często kryją się te zwierzęta), oczywiście z zachowaniem naturalnych siedlisk małych ssaków, ptaków i gadów – informuje Witold Rewers, dyrektor poznańskiego Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa.

W Lublinie realizowany jest odłów redukcyjny dzików. Miasto ma dwie odłownie, które zostały zmodernizowane by zwiększyła się ich skuteczność. W ubiegłym roku  odłowiono 10 zwierząt, a w tym już 5 dzików. To nie wszystko.

– W 2020 r miasto kupiło 56 opakowań (po 20 kg w opakowaniu) środków odstraszających dziki. W tym roku kupiliśmy dwa rodzaje środków – w formie granulatu oraz płynu. Preparaty mają intensywny zapach, który odstrasza zwierzęta. Środki zostaną przekazane mieszkańcom Lublina – wyjaśnia Izolda Boguta z lubelskiego magistratu. Stolica nie chwali się odłowniami ale stawia na odpowiedzialne projektowanie miasta. Chodzi o to, by pozostawiać wartościowe tereny, gdzie mogą chronić się zwierzęta, aby powstawały korytarze dla zwierząt. Do tego dochodzi właściwa koordynacja służb – Warszawa ma kilka jednostek interweniujących w przypadkach pojawienia się dzikich zwierząt, również tych potrzebujących pomocy.

– Miasto jest w stanie podjąć skuteczną interwencję w zasadzie w każdym przypadku – przekonuje Karolina Gałecka , rzecznik prasowy Urzędu Miasta Warszawy. W Zakopanem o tej pory nie zaszły okoliczności zmuszające do podejmowania radykalnych działań typu odłowienie lub odstrzał dzikich zwierząt.

– Jedynie w przypadku lisów, które w opuszczonych zabudowaniach założyły swoje kryjówki (nory), dokonywano odłowień i wywozu do kompleksów leśnych – informuje Zofia Kiełpińska z zakopiańskiego magistratu. Wszystkie miasta prowadzą akcje edukacyjne dla swoich mieszkańców i turystów, którzy są informowani o tym co należy robić w przypadku napotkania dzikich zwierząt, ale też o tym czego nie robić, aby nie zapraszać zwierząt w sąsiedztwo domów.

To „zasługa” pandemicznych obostrzeń, które spowodowały, że miasta są cichsze, spokojniejsze i przyciągają zwierzynę. Zwierzęta wychodzą też w poszukiwaniu pożywienia. Samorządy w różny sposób próbują rozwiązać te sytuacje.

CZYTAJ TAKŻE: Katastrofa odwołana? Duże miasta radzą sobie z koronakryzysem

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Z regionów
Wybory samorządowe 2024: Ilu posłów zostanie prezydentami?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Z regionów
Prezydent miasta idzie do parlamentu? Rząd już nie wyznaczy komisarza
Z regionów
Z Sejmu do sejmiku: Którzy posłowie przenieśli się do samorządu?
Z regionów
Były wiceprezydent Warszawy wyjaśnia, czemu chce być prezydentem Raciborza
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Z regionów
Krzysztof Kosiński: Samorządy potrzebują 10 mld zł, by zrekompensować Polski Ład