Słynny w całym kraju „Paprykarz Szczeciński”. Pasztecik, który doczekał się w szczecińskim kalendarzu swojego święta. Filharmonia z architektonicznym Oscarem. Jedne stworzone dla podniebienia, inne dla ducha. Wynikają z niezwykłej historii i wysokiej jakości. Budują część szczecińskiej tożsamości lokalnej.
Ten legendarny kojarzy się z okrągłą puszką z czerwoną etykietą. Paprykarz Szczeciński. Jego historia zaczęła się, gdy technolodzy ze statków chłodni Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich Gryf zasmakowali w afrykańskim czop-czopie i postanowili zrobić jego polską wersję. Pierwsze paprykarze zeszły z taśmy w 1967 r. Cała Polska smarowała kanapki tą pastą. Wraz łowiskami zmieniały się gatunki mielonych ryb mieszanych z ryżem.
Głodny? Na co czekasz?
Smaczny paprykarz kupić można na Szczecińskim Bazarze Smakoszy, który co niedzielę rozstawia się w hali OFF Mariny przy Chmielewskiego 18. Przy okazji traficie na dzielnicę Pomorzany, gdzie powstały najciekawsze szczecińskie murale, tworzone tu przez czołowych artystów street-artu, m.in. Taxisa, M-City, Sepe, Czarnobyla. Powstałe tu pewnie też dlatego, że w dzielnicy najlepszego szczecińskiego artysty gatunku – Lumpa.

Pod koniec lat 60. spółdzielnia Społem dostała z radzieckiego demobilu maszynę do wyrabiania pierożków. Pasztecik, bo taką dostał nazwę wypiekany produkt, serwowany był z mięsem, ale też masą jajeczną i rybną, twarożkiem na słono, słodko. Farsz odzwierciedlał często sytuację panującą na rynku. Dziś smakuje szczecinianom i turystom z mięsem albo z serem i pieczarkami. Nie dał się fast foodom. Doczekał swojego święta (20 października), kiedy obchodził będzie 50 lat. Najdłużej pasztecik serwowany jest przy al. Wojska Polskiego 46, gdzie wystój baru zatrzymał się w czasach PRL-u i na ścianach zachowały się mozaiki z rybkami.

Idąc wzdłuż tej samej ulicy (przy Wojska Polskiego 5) znajdziecie największą (20-metrową) i najciekawszą mozaikę, którą ułożyli rzeźbiarz Sławomir Lewiński (do końca września w Muzeum Narodowym przy Wałach Chrobrego obejrzeć można poświęconą mu wystawę) i rysownik Emanuel Messer. Z czego można zrobić takie dzieło w Szczecinie w 1959 roku? Z płytek z rozbitych niemieckich pieców kaflowych, które twórcy wygrzebywali w ruinach, aż odwiedzili ich funkcjonariusze SB.
CZYTAJ TAKŻE: Szczecińska Brazylia
W Szczecinie mówi się – To nie wódka i nie whisky, starka to po prostu starka. Kiedy szlachcicowi rodził się syn, lano żytni spirytus do dębowej beczki, którą zakopywano w ziemi i odkopywano kiedy potomek się żenił, by wypić trunek na weselu. Tyle legenda. Produkcję starki na przemysłową skalę rozpoczęto w 1947 roku właśnie w Szczecinie, gdzie ją leżakowano w piwnicach Polmosu przy Jagiellońskiej, przysposobionych po niemieckiej gorzelni. W restauracji Na Kuncu Korytarza na Zamku Książąt Pomorskich starkę dodają do kawy serwując – kawę po szczecińsku. No to: Na zdrowie!
Uczta także dla ducha
Pierwszy kulturalny adres w Szczecinie to Małopolska 48, przy którym Miasto pięć lat temu zbudowało Filharmonię. Nazywana „lodowym pałacem” zwróciła uwagę na Szczecin reszty Polski i Europy, przyznano jej architektonicznego Oscara – tytuł najpiękniejszego budynku w Europie w konkursie im. Miesa van der Rohe.

W nowej siedzibie Filharmonia powołała do życia nowy MDF Festival (Music.Design.Form). Jego najbliższa edycja jest zaplanowana na 13-15 września. Przyjadą gwiazdy, jak Laura Mvula, ale dużą atrakcją będą też pokazy zjawiskowych wielokolorowych iluminacji na fasadzie budynku, która na co dzień jest pokryta kilkoma tysiącami lampek ledowych – Filharmonia świeci na biało. Przy okazji zauważcie, jak plac przed nią, który jest dachem podziemnego Centrum Dialogu Przełomy ciekawie z nią dialoguje, stając się falą unoszącą „lodową górę”. Główna sala symfoniczna wyłożona została panelami pokrytymi złotymi płatkami szlagmetalu. Każdy czuje się w niej jak VIP. Placówka zaprasza na zwiedzanie zakamarków, a od września na nowy sezon z koncertami klasyków i nie klasyków, bo instytucja mocno stawia na różnorodność, stąd posłuchamy i Ninga Feng, i Stacey Kent z orkiestrą, i retrospektywy ojca muzyki elektronicznej Mortona Subotnicka.
CZYTAJ TAKŻE: Szczecin na wakacje: zielone miasto tętniące życiem
Uczty jazzowe to tradycja od roku 1958, kiedy to zaczynał w Szczecinie legendarną trasę po Polsce Dave Brubeck, a był to pierwszy koncert amerykańskiej gwiazdy jazzu w PRL-u. Dziś Szczecin Jazz to jeden z najdynamiczniej rozwijających się polskich festiwali jazzowych, którego program znakomicie łączy międzynarodowe towarzystwo, tradycję i nowoczesność, wysokie ambicje z radością zabawy. Podczas jednego z happeningów muzycy sprawdzali nawet, jak brzmi jazz na łyżwach.

Wykonawcy często przyjeżdżają na ten festiwal na jedyny koncert w Polsce, jak w marcu (wtedy odbywają się główne wydarzenia) królowa neo soulu Erykah Badu. Szczecin Jazz wchodzi w sieć Jazz Sister Cities zainicjowanej przez American Jazz Museum w Kansas City, miasta Charlie Parkera, które w 2020 roku świętować będzie 100-lecie narodzin ojca bebopu.
CZYTAJ TAKŻE: Turystyczne cuda przyciągają najmocniej
Festiwal Młodych Talentów – Nowa Energia, nawiązuje do pierwszego w Polsce festiwalu muzyki popularnej, na którym swoje kariery w Szczecinie zaczynali: Czesław Niemen, Karin Stanek, Helena Majdaniec. Cel po latach pozostał podobny: szukanie muzycznych talentów, pomoc w ich promocji. Najbliższa edycja 18-19 października, w programie konkurs (na czele jury co roku stoi Kaśka Nosowska, Hey zaczął się w Szczecinie) i druga edycja projektu „Women’s Voices” w Netto Arenie.
Wkrótce nadejdą święta…
W połowie grudnia rozciąga się wzdłuż alei kwiatowej, przez pl. Żołnierza Polskiego i Lotników – największy Szczeciński Jarmark Bożonarodzeniowy. Dla smakoszy stają drewniane budki pełne regionalnych smakołyków, dla poszukiwaczy oryginalnych przedmiotów, stragany z rękodziełem. Można tu kupić wiktuały na świąteczny stół i prezenty pod choinkę. Zjeść na miejscu: na słono, słodko, ciepło, zimno. Dzieci huśtają się na karuzeli weneckiej, zakochani całują w jemiołowym zakątku, rozbrzmiewają tradycyjne kolędy i pastorałki, światełka są magiczne i wszystkim udziela się niezwykła atmosfera świąt.

Głodni? To przyjeżdżajcie!
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.