Kierowca autobusu warszawskiej linii 186, który 25 czerwca spadł z wiaduktu trasy S8, został aresztowany. W jego krwi wykryto metamfetaminę, Drugi wypadek – 7 lipca na warszawskich Bielanach. Kierowca autobusu linii 181, który staranował na ul. Klaudyny cztery samochody, miał mieć przy sobie narkotyki. Stolica nie jest wyjątkiem. Wypadki zdarzają się coraz częściej w całej Polsce. Przykłady? Poznań, 23 maja br. – co najmniej kilka osób zostaje poszkodowanych w wyniku zderzenia autobusu MPK i samochodu osobowego. 5 lipca 2020 r. – 14 osób zostaje rannych po zderzeniu dwóch autobusów i busa w Dźwirzynie k. Kołobrzegu.
Często przyczyną jest brawura czy nadmierna prędkość. Ale zdarzają się narkotyki i alkohol. Przewoźnicy autobusowi od przynajmniej ośmiu lat wysyłają pisma z prośbą o zmianę przepisów, która umożliwiłaby badanie kierowców ruszających w trasy. Po tragicznych zdarzeniach w stolicy Zarząd Transportu Miejskiego ogłosił, że wstrzymuje obsługę linii autobusowych przez firmę Arriva, której kierowcy spowodowali ostatnio oba wypadki.
CZYTAJ TAKŻE: Policja w autobusach. Brak maseczki grozi wysokim mandatem
Rząd od dawna ma świadomość, że możliwość przesiewowego badania kierowców przez przewoźników jest praktycznie niemożliwa w obecnym stanie prawnym. Czego domagają się przewoźnicy? – Chodzi o zmianę artykułu 17 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. W jego obecnym brzmieniu przewoźnik nie może dokonywać badań przesiewowych kierowców wyjeżdżających na trasy. Możemy jedynie, jeżeli zachodzi uzasadnione podejrzenie, że pracownik stawił się do pracy w stanie po użyciu alkoholu, wezwać policję, która jest uprawniona do badania trzeźwości.
W niektórych firmach związki zawodowe wzywały kontrolerów Państwowej Inspekcji Pracy, gdy przełożeni próbowali badać wyrywkowo trzeźwość kierowców. Inspektorzy przyznawali im rację, że takie badania są nielegalne.