Najwięcej dotacji per capita popłynie do województwa Podkarpackiego, najmniej – ponad trzy razy mniej – do Wielkopolski. Samorządowcy ostro protestują przeciw niejasnym kryteriom podziału tego rządowego wsparcia.
– Dziś, we wtorek, złożyliśmy wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o sprawdzenie kryteriów i sposobu wyboru projektów do dofinansowania. Pracujemy także nad skargą do WSA w tej sprawie – informuje Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego.
To kolejna odsłona konfliktu na linii rząd-samorząd, jaki rozgorzał po przedstawieniu wyników konkursowej części Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych o wartości w sumie 4,35 mld zł. Konkurs oznaczał, że pieniądze nie trafią do wszystkich, ale jedynie do tych wskazanych przez premiera. Już pisaliśmy, że dotacje ominą prawie wszystkie metropolie i miasta na prawach powiatu, za to relatywnie znacznie większe wsparcie dostaną mniejsze gminy i powiaty. Kryteria tego podziału są jednak niejasne.
Teraz przyjrzeliśmy się, jak wygląda podział pieniędzy na 16 województw. Z naszej analizy wynika, że pod względem wartości nominalnej tego wsparcia najwięcej dostać mają śląskie samorządy. To ok. 531 mln zł, dzięki którym uda się zrealizować 171 projektów o łącznej wartości prawie 1,2 mld zł.
CZYTAJ TAKŻE: Kto podzielił miliardy
Na spore kwoty (na tle innych regionów) może liczyć Mazowsze – 493 mln zł (197 projekty o wartości 1,1 mld zł) oraz Podkarpacie – 452 mln zł (150 projektów na prawie 1 mld zł). Najmniejsze zaś wsparcie popłynie do samorządów opolskich – 86 mln zł (58 projektów za ok. 150 mln zł) i lubuskich – 84 mln zł (58 inwestycji za ok. 220 mln zł).
– To jest konkretny zastrzyk gotówki z budżetu państwa na inwestycje w gminach, powiatach i miastach regionu. Jest to możliwe dzięki wsparciu premiera Mateusza Morawieckiego i rządu Zjednoczonej Prawicy – akcentował marszałek województwa śląskiego Jakub Chełstowski podczas wtorkowego briefingu prasowego. – Są to często inwestycje znajdujące się najbliżej nas: drogi, żłobki i przedszkola, czy hale sportowe. Jest to droga zrównoważonego rozwoju, który w równym stopniu wspiera zarówno duże miasta, jak i najmniejsze miejscowości – przekonywał.
CZYTAJ TAKŻE: Rządowe wsparcie nie dla dużych miast. „Było jedno kryterium”
Zupełnie inaczej przedstawiają się wyniki, jeśli wartość dotacji porównamy z liczbą mieszkańców. W takim ujęciu największym wygranym konkursu jest Podkarpacie. Tu rządowe dotacje mają sięgnąć aż 213 zł per capita. Na kolejnych miejscach uplasowały się inne najbiedniejsze regiony Polski Wschodniej: Podlasie – 152 zł per capita, Lubelszczyzna – 149 zł per capita oraz woj. świętokrzyskie – 136 zł na jednego mieszkańca.
– Tak znaczące wsparcie dla naszego regionu jest bardzo potrzebne, zwłaszcza w okresie pandemii. Dzięki niemu gminy, powiaty, a także województwo zrealizują ważne inwestycje, które być może byłyby odłożone w czasie lub w ogóle by nie powstały – mówi marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki.
CZYTAJ TAKŻE: Rządowe wsparcie utrzyma inwestycje w stolicy Kaszub
Za to na końcu listy, z 2-3-krotnie mniejszym wsparciem per capita, znalazły się Wielkopolska – 76 zł, woj. lubuskie – 83 zł, woj. opolskie – 89 zł i woj. mazowieckie – 91. Wśród regonów o niskiej wartości dotacji per capita, zalazło się też woj. warmińsko-mazurskie – 97 zł. To duże zaskoczenie, bo ten region należy do najbiedniejszych w Polsce.
– Niestety dostaliśmy najmniej pieniędzy ze wszystkich regionów Polski Wschodniej – komentuje dla nas Gustaw Marek Brzezin, marszałek województwa warmińsko-mazurskiego.
Polityczny podział tych środków jest niezrozumiały i dotkliwy. Gdy samorząd województwa wspierał służbę zdrowia w pandemicznych potrzebach, to nie dzieliliśmy szpitali na samorządowe i resortowe – podkreśla marszałek.
O politycznym kluczu wyboru projektów w konkursie jest też przekonany Adam Struzik, marszałek Mazowsza. – Podział dotacji na województwa to kolejny dowód na skrajne upolitycznienie rządowych dotacji. Ze smutkiem muszę przyznać, że w ponad 20-letniej historii samorządu województwa nie było podobnego incydentu, ani podobnej skali protestów samorządowców. I wcale mnie to nie dziwi – zmówi Struzik. – Ten program stał się narzędziem politycznych rozgrywek i nagradzania lojalności wobec partii rządzącej – uważa marszałek.
– Zgodnie z moimi przewidywaniami, rozdanie było skrajnie upolitycznione – wtóruje też Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego. – Sama konstrukcja tego instrumentu, pozostawiająca decyzję o udzielenie dotacji premierowi, już na etapie zapowiedzi budziła sporo wątpliwości, a wyniki to potwierdziły. W mojej ocenie jest to element budowania kapitału politycznego przed wyborami parlamentarnymi i samorządowymi za 3 lata – komentuje.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.