Rodzinne wino Turnau

Skoro w Hiszpanii obok winorośli może rosnąć pszenica, to koło naszej pszenicy może rosnąć winorośl – mówi Zbigniew Turnau, który w Baniewicach pod Szczecinem założył winnicę produkującą 120 tys. butelek wina rocznie.

Publikacja: 19.05.2016 22:00

Rodzinne wino Turnau

Foto: materiały prasowe

Rz: Czy w Polsce może powstawać dobre wino? Raczej nie jesteśmy kojarzeni jako kraj winnic.

Zbigniew Turnau: W Polsce może powstawać i powstaje nawet bardzo dobre wino. Powszechnie panująca opinia, że w naszym kraju nie ma tradycji winiarskich, wynika z tego, że po wojnie w systemie gospodarki nakazowo-rozdzielczej produkcja win gronowych, wymagająca wiedzy i nakładów finansowych, nie miała racji bytu. Wykarczowano więc większość plantacji. Społeczeństwo miało pić wódkę i wino marki wino produkowane hektolitrami przeważnie z gnijących jabłek. A mało kto wie, że tradycje winiarskie w Polsce sięgają X wieku i były kontynuowane przez następne stulecia. Przedwojenny plan rozwoju winiarstwa zakładał powstanie winnic na areale ponad 1500 ha. Teraz staramy się odbudowywać tradycję. Obecnie jest w Polsce ok. 400 ha winnic – z naszymi 20 ha nasadzeń jesteśmy jedną z największych w kraju. Baniewice mają też swoje tradycje; jak nas poinformował Gernot Preuss, mieszkaniec wsi Marienthall, bo tak się zwały Baniewice przed II wojną, każdy z jej mieszkańców miał przydomową winnicę.

W jakim stopniu na smak i jakość wina wpływają klimat i gleba, czyli coś, czego nie można zmienić, a w jakim rodzaj szczepu czy uprawa?

Dobre wino to właściwy dobór szczepów winorośli, miejsca, w którym rosną, technologii produkcji. Siedlisko, czyli jak mówią Francuzi „terroir”, ma duże znaczenie, ale jego wpływ pojawia się w charakterystycznym, rozpoznawalnym smaku wina dopiero po latach, gdy winorośl się głęboko ukorzeni i będzie w stanie wydobyć niepowtarzalne cechy miejsca, w którym rośnie.

Dobór odpowiednich szczepów to podstawa sukcesu. Tu oparliśmy się na doświadczeniach wielkich niemieckich instytutów winiarskich z Freiburga i Geisenheim, które wyhodowały szczepy odporne na trudniejsze warunki pogodowe i większe nasilenie chorób grzybowych. To tzw. hybrydy, stanowiące u nas 70 proc. nasadzeń, o wdzięcznych nazwach Solaris, Hibernal, Johanniter, Cabernet Corsa, Cantor, Rondo czy Regent. Pozostałe 30 proc. to szczepy szlachetne powszechnie znane i uznane, jak Riesling, Chardonnay czy Pinot Noir.

Wspomniał pan o technologii; jaki ma ona udział w stworzeniu dobrego trunku?

Oczywiście, to wszystko byłoby na nic, gdyby w winnicy, pod okiem doświadczonego winiarza z Nadrenii Franka Fausta, nie odbywała się codzienna żmudna praca związana z pielęgnacją winorośli. Wykonuje ją sześć pań przez dziewięć miesięcy w roku, nie licząc pana Janka, który winnicowym traktorem przemierza rocznie setki kilometrów, usuwając chwasty lub robiąc opryski. Ze zdrowych winogron można w winiarni zrobić bardzo dobre lub złe wino. Z chorych tylko złe. Przechodzimy więc do pracy w winiarni, która stanowi serce naszej produkcji. Projekt winiarni to realizacja marzeń naszego technologa, wspomnianego Franka, który pomógł nam stworzyć coś naprawdę wyjątkowego. Powstała przetwórnia spełniająca najwyższe światowe standardy produkcji. Docenili to odwiedzający nas winiarze z Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii i Stanów Zjednoczonych.

Działacie stosunkowo krótko, bo sześć lat. Kto wpadł na pomysł, by w północnej Polsce założyć winnicę?

Z pomysłem zgłosił się do mnie na jesieni 2009 roku mój długoletni pracownik Tomek Kasicki, który po zasłużonym urlopie w Hiszpanii stwierdził, że skoro tam obok winorośli może rosnąć pszenica, to może koło naszej pszenicy urośnie winorośl. Prowadzimy od lat duże gospodarstwo rolne, więc znalezienie kilkunastu arów pod nasadzenia pierwszych 500 sadzonek nie było trudne. Przetrwały one bardzo mroźną zimę, co upewniło nas, że możemy się pokusić o założenie większej winnicy.

Jesteście firmą rodzinną. I mimo stosunkowo krótkiego stażu już dobrze widoczną na rynku, do czego z pewnością przyczyniła się też obecność w niej Grzegorza Turnaua, znanego muzyka. Jak wygląda podział ról?

Ze wzruszeniem wspominam reakcję mojego kuzyna Grzesia, syna Jacka i wspomnianego przyjaciela Tomka, gdy zaproponowałem im udział we wspólnym przedsięwzięciu pod nazwą Winnica Turnau. Jacek jest odpowiedzialny za finanse i dowodzi pod nieobecność Franka Fausta wszystkimi pracami w winiarni. Grześ Turnau z racji wykonywanego zawodu odpowiada za wydarzenia kulturalne i oczywiście jest bardzo dobrze kojarzącą się twarzą całego przedsięwzięcia. Tomek wraz z córką Kasią nadzorują prace w winnicy i prowadzą analizy w laboratorium. Kapitanem na naszym statku jestem ja. Pomaga mi w wielu sprawach żona Jola, dobry duch całego przedsięwzięcia. Jak wielokrotnie powtarzał nasz winemaker Frank Faust, bez tej chemii, którą czuje, będąc z nami, nigdy nie udałoby się stworzyć takich win.

Startujecie w konkursach?

Tak, pierwszy sukces to pięć medali na międzynarodowym konkursie win hybrydowych w Sardicach na czeskich Morawach. Kolejny konkurs to EnoExpo w Krakowie, gdzie zdobyliśmy w sumie dziewięć medali. Wielkim sukcesem zakończył się dla nas konkurs win w Oppenheim w Niemczech, skąd przywieźliśmy siedem medali, w tym dwa „wielkie złote”, trzy złote i dwa srebrne. Dwa miesiące temu doceniono nas na Światowym Konkursie Win w Monaco, przyznając naszym winom trzy diamenty i cztery srebra; etykiety też ocenione zostały „diamentowo”.

Tym bardziej nie chce się wierzyć, że pod Szczecinem mogą powstawać tak wysokiej klasy wina.

Nie ma się czemu dziwić. Specjalizujemy się w produkcji win najwyższej jakości, czyli premium. W największym skrócie można powiedzieć, że sprowadza się to do ograniczenia zbiorów do 5, najwyżej 6 ton winogron z hektara dzięki redukcji ilości gron na krzewach. Im mniejsza ilość gron, tym lepsza ich jakość.

Kupujemy najlepsze dostępne w Europie butelki, najlepsze korki, kapturki i etykiety. Jednym słowem, stawiamy na jakość.

Jakie plany na ten rok?

W 2016 roku wyprodukujemy 120 tysięcy butelek win. Tyle produkujemy rocznie, może zwiększymy do 150 tys. butelek. Plan na ten rok i najbliższe lata to praca nad utrzymaniem wysokiej jakości naszych win, szeroko rozumiany marketing, w którym wielki udział mają szef tego działu Maciek Karpiński i odpowiedzialna za sprzedaż w winnicy Agata Zielonka.

Rz: Czy w Polsce może powstawać dobre wino? Raczej nie jesteśmy kojarzeni jako kraj winnic.

Zbigniew Turnau: W Polsce może powstawać i powstaje nawet bardzo dobre wino. Powszechnie panująca opinia, że w naszym kraju nie ma tradycji winiarskich, wynika z tego, że po wojnie w systemie gospodarki nakazowo-rozdzielczej produkcja win gronowych, wymagająca wiedzy i nakładów finansowych, nie miała racji bytu. Wykarczowano więc większość plantacji. Społeczeństwo miało pić wódkę i wino marki wino produkowane hektolitrami przeważnie z gnijących jabłek. A mało kto wie, że tradycje winiarskie w Polsce sięgają X wieku i były kontynuowane przez następne stulecia. Przedwojenny plan rozwoju winiarstwa zakładał powstanie winnic na areale ponad 1500 ha. Teraz staramy się odbudowywać tradycję. Obecnie jest w Polsce ok. 400 ha winnic – z naszymi 20 ha nasadzeń jesteśmy jedną z największych w kraju. Baniewice mają też swoje tradycje; jak nas poinformował Gernot Preuss, mieszkaniec wsi Marienthall, bo tak się zwały Baniewice przed II wojną, każdy z jej mieszkańców miał przydomową winnicę.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej