Jedni twierdzą, że wzięło się z czasów pradawnych, bo ziemię na kopiec legendarnego władcy pra-Polski noszono w rękawach, inni wywodzą je z pogańskich obrzędów ku czci zmarłych. Dość, że tegoroczna zabawa odbyła się pod znakiem słowiańskich bożków. Hasały więc pod kopcem dostojne Światowidy, frywolne Marzanny i groźne Perkuny, a wiedźmy wróżyły z czego się da, a może nawet usiłowały wywoływać cienie zapomnianych przodków. Nikomu to jednak nie przeszkadzało. W społeczeństwie coraz bardziej przeczulonym, gdzie krążą sfory prokuratorów-amatorów gotowe każdą odmienność potępić jako lewactwo i zakrzyczeć w imię obrazy uczuć religijnych, okazuje się, że jednak można, że nikomu nie wadzi… Czyżby nikt nie zauważył, ale czujnie przebudzi się w następnym roku? Ale może to jednak krakowska specyfika, tradycja Galicji, bardziej tolerancyjnej niż inne dzielnice? Niekoniecznie, bo Kraków – o którym kiedyś nieoceniony Jan Sztaudynger napisał: „na jednym rogu się modlą, na drugim podlą” – nieraz pokazał gębę złośliwą i nietolerancyjną, o czym także w tym miejscu była mowa.

Coś jednak z tego wynika… Otóż właśnie byłe miasto stołeczne traci jeden z symboli, niechciany wprawdzie, wywodzący się z gierkowszczyzny, ale od trzech z górą dziesięcioleci wrośnięty w krakowski krajobraz. Po wieloletnich przymiarkach, administracyjnych bojach i włóczeniu się po sądach, ruszyła odbudowa porzuconego pod koniec lat 70. stalowego szkieletu wieżowca mającego być wtedy najwyższym w mieście. Przeszkadzał jednak ten „szkieletor” wszystkim: urzędnikom, okolicznym mieszkańcom, konkurencyjnym firmom. Podobał się tylko biznesiarzom od reklam, bo stanowił z daleka widoczny wieszak dla ich anonsów. Dziś procedury są zakończone, maszyny wjechały na budowę, pordzewiały szkielet zmieni się wkrótce w 20-piętrowy biurowiec o nazwie Unity Tower, gdzie zamierza się też wprowadzić krakowski magistrat.

Otóż to. Skoro pod zobowiązującym mianem jedności (angielskie unity) zamierzamy pod jednym dachem zmieścić i władców miasta, i sporo różnych biznesów, to może warto się zastanowić, co to naprawdę znaczy? Jedni mniemają, że „jedność” dowodzi, iż wszyscy myślą tak samo, jednakie i urzędowo zatwierdzone mają zdanie, a jak ktoś się wychyli to do prokuratora! Dla innych wzorem jest krakowska Rękawka, albo dawna Rzeczpospolita Obojga Narodów, której obywatele modlili się nie tylko w różnych językach, ale w różnych wyznaniach. Łączyły ich jednak te same podstawowe wartości, w które wierzyli, które szanowali i których gotowi byli bronić.