Weź sobie auto na parę minut

Mieszkańcy miast w przyszłości nie będą potrzebowali własnych samochodów. Zastąpią je innowacyjnymi usługami przewozowymi.

Publikacja: 23.07.2018 01:25

Eksperci przekonują, że samorządy powinny wspierać rozwój systemów carsharingu, aby ograniczyć ruch

Eksperci przekonują, że samorządy powinny wspierać rozwój systemów carsharingu, aby ograniczyć ruch w miastach, emisję spalin i rozwiązać problem braku miejsc parkingowych.

Foto: materiały prasowe

Wrocław, Warszawa

Car-i ridesharing to nowatorskie rozwiązania transportowe, które przebojem podbijają kolejne miasta na świecie, w tym w Polsce. Ta pierwsza usługa (z ang. dzielenie się samochodem) to krótkoterminowy wynajem aut. Druga, spopularyzowana przez Ubera i BlaBlaCar, polega na dzieleniu się samym przejazdem. Obie wpisują się w szybko zyskujący fanów trend ekonomii współdzielenia (sharing economy). Dotychczas odpowiedzią na potrzeby transportowe mieszkańców – poza komunikacją publiczną – były głównie taksówki. Od kilku lat prymat w przewozach miejskich skutecznie stara się odebrać im właśnie carsharing. Wynajem aut na minuty trafił w Polsce na podatny grunt. Parki samochodowe takich firm, jak 4Mobility, Traficar, Panek, rosną w oczach. Szacuje się, że po ulicach największych aglomeracji w kraju jeździ ok. 4 tys. takich pojazdów.

Będzie ich znacznie więcej, bo po takie rozwiązanie sięgają też samorządy. Kolejne jednostki ogłaszają przetargi na miejskie systemy krótkoterminowego najmu. Pierwszy był Wrocław z systemem Vozilla. Parę miesięcy temu dołączyła do niego Warszawa. Usługą wynajmu aut dla mieszkańców zajęła się firma Panek, która oferuje hybrydowe toyoty yaris i 20 pojazdów dostawczych (volkswagen transporter i fiat ducato). W sumie flota operatora to 600 samochodów. – Kolejne 400 pojawi się niebawem – zapowiada Katarzyna Panek, rzecznik spółki Panek.

Według niej carsharing to najlepsze remedium na bolączki dużych miast, czyli korki, brak miejsc do parkowania, nadmierną emisję spalin. – Badania pokazują, że aż 40 proc. osób, które codziennie dojeżdżają do pracy, towarzyszy stres związany ze znalezieniem miejsca do pozostawienia samochodu. Do tego prywatne samochody minimum 90 proc. czasu stoją niewykorzystywane. Carsharing może uporać się z tym problemem, ponieważ jednym samochodem w wynajmie na minuty może jeździć każdego dnia wiele osób – zaznacza Katarzyna Panek.

Jak tłumaczy, kolejny atut to realne oszczędności. – Warto usiąść z kalkulatorem i policzyć, ile faktycznie kosztuje nas utrzymanie prywatnego samochodu. Carsharing oczywiście nie dla wszystkich będzie opłacalny, ale zyska dzięki niemu większość osób, które przejeżdżają autem do 10 tys. km rocznie – przekonuje przedstawicielka spółki Panek.

Białystok, Ostrów Mazowiecka, Katowice

Carsharing to wygoda. Pojazd można wypożyczyć dzięki specjalnej aplikacji, która go zlokalizuje. Aplikacja również stanowi klucz do auta, a także portfel, którym opłacamy usługę. Koncepcja carsharingu pojawiła się w Szwajcarii i Holandii już kilkadziesiąt lat temu, a dzięki upowszechnieniu internetu oraz urządzeń mobilnych prawdziwą popularność zyskała w drugiej dekadzie XXI w. Na świecie w ub. r. jeździło 983 tys. takich pojazdów. Jak szacują analitycy Frost & Sullivan – już w 2018 r. będzie ich 1,24 mln. Kilkunastoprocentowe tempo wzrostu tego rynku ma się utrzymać co najmniej przez kilka najbliższych lat, a rynek w 2024 r. ma być wart 11 mld dol.

Paweł Błaszczak, prezes 4Mobility, uważa, że aby wykorzystać pełny potencjał usługi, potrzebna jest pomoc od samorządów miast, które zaangażowałyby się w popularyzację carsharingu po to, by ograniczyć liczbę samochodów w miastach, lepiej walczyć z problemem korków drogowych oraz smogiem. – Miasta powinny promować dobre nawyki współdzielenia i odpowiedzialnie zaangażować się w utrwalanie tych trendów, które są korzystne dla miast i ekologii – podkreśla Błaszczak.

W całej Europie z carsharingu korzysta już ok. 3 mln osób. Przewiduje się, że w 2020 r. będzie 15 mln. Szacuje się, że jeden współdzielony pojazd zastąpi nawet 12 prywatnych.

Rok 2018 przyniósł falę zainteresowania carsharingiem w Polsce. W I kwartale użytkownicy 4Mobility wypożyczyli auta 22,1 tys. razy i pokonali nimi 212,9 tys. km. Całkowity czas spędzony w samochodach wyniósł 947 tys. minut. W systemie tej firmy zarejestrowanych jest grubo ponad 14 tys. kierowców. Jednak, choć biznes rośnie jak na drożdżach, wciąż jest jeszcze ogromny potencjał do wzrostu. – Użytkownicy w Polsce nadal nie odkryli pełnego potencjału carsharingu – twierdzi Paweł Błaszczak.

Zdaniem prezesa 4Mobility budowanie świadomości na temat wynajmu aut na minuty mogłyby wesprzeć zachęty, np. dostęp tego typu pojazdów do buspasów i stref z ograniczoną możliwością wjazdu. Dotyczy to również skuterów, które również wypożyczane są na zasadzie carsharingu. W takim wynajmie specjalizują się m.in. startupy Blinkee.city oraz Jeden Ślad. Ten pierwszy udostępnia pojazdy m.in. w Warszawie, a od niedawna również w Białymstoku. Na ulice miasta wyjechało tam 20 elektrycznych skuterów. Wkrótce ma być ich trzy razy więcej. Od minionego piątku do końca października w ramach pilotażu dwa kółka wynajmowane przez aplikację będą dostępne również w Ostrowi Mazowieckiej oraz ościennych gminach (np. Brok, Zaręby Kościelne czy Małkinia Górna). Dwa kółka wypożyczane na minuty upowszechnia również firma Jeden Ślad. Jej elektryczne skutery – poza stolicą – przyjęły się już m.in. w Łodzi, Bielsku-Białej, a od niedawna w Katowicach.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej