Premierze, pieprzycie. Nie mogę tego słuchać

Gdy w grudniu 2005 roku Lech Kaczyński obejmował urząd prezydenta Rzeczypospolitej, spotkał się z ustępującym po dwóch kadencjach Aleksandrem Kwaśniewskim.

Publikacja: 20.12.2018 10:00

Prezydent elekt wyraził wówczas obawę, czy czekają go w Pałacu przy Krakowskim Przedmieściu jakieś wielkie wyzwania, bo wszystkie najważniejsze sprawy działy się za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. To bowiem właśnie wówczas Polska przystąpiła najpierw do paktu północnoatlantyckiego, a następnie weszła do Unii Europejskiej. Dwa najważniejsze fundamenty polskiej polityki zagranicznej zostały więc zbudowane. Słowom Lecha Kaczyńskiego nie można się dziwić, pragnieniem każdego polityka jest zapisanie się w historii i ta ambicja często motywuje go do podejmowania wielkich wyzwań. Nierzadko bywa jednak, że w pogoni za sprawami wielkimi, politycy zapominają o mniejszych.

Po swoich ostatnich peregrynacjach po kraju odnoszę wrażenie, że – zachowując wszystkie proporcje – to samo dotyczy wielu samorządowców. Walczą o nowe inwestycje, o budowę obwodnic miast, budują koalicje, ściągają środki europejskie, najwyraźniej jednak wielu z nich zatraca się w tych działaniach tak mocno, że umyka im z oczu codzienność. Chodniki i ścieżki rowerowe, tak starannie budowane w poprzednich kadencjach, powoli acz nieubłaganie zarastają trawą. Ławki w parkach niszczeją i w wielu miejscach strach już na nich siadać, miejskie promenady tracą blask, a pomosty na kąpieliskach deski. Przykładów jest więcej. Zabiegani zgłaszaniem swojego akcesu do historii, celebrowaniem władzy i coraz to nowymi projektami, tracą z oczu i serca to, na czym najbardziej zależy mieszkańcom. I do czego mieszkańcy ich powołali.

Mamy w swojej historii ludzi, na których można się, a nawet trzeba, wzorować. Choćby Jerzego Ziętka, przewodniczącego Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach i wreszcie wojewodę. Ziętek rządził Śląskiem od 1945 do 1975 roku – z przerwą w latach 1950–1964 – i to rządził, w ponurych przecież czasach, dobrze. Może nawet, biorąc pod uwagę ówczesne uwarunkowania, należałoby powiedzieć, że rządził modelowo. To jemu ten region zawdzięcza wiele inwestycji komunalnych, uniwersytet, zagospodarowanie Beskidu Śląskiego i wiele proekologicznych inwestycji. Choćby budowę Leśnego Pasa Ochrony, który otaczał Górnośląski Okręg Przemysłowy, czy stworzenie prawdziwej komunikacji publicznej oraz rozwój budownictwa mieszkaniowego.

Wojewoda Ziętek lubił wielką scenę – był posłem, zasiadał w Komitecie Centralnym PZPR – ale jego prawdziwym żywiołem była „mała ojczyzna”. Lubił zjawiać się na budowach, zanim robotnicy wbili się w swoje robocze kombinezony, i poganiać ich do pracy, wskazując na niedociągnięcia i marnotrawstwo drewna. Zbudował dla mieszkańców Śląska basen ze sztuczną falą, w Polsce rzecz wówczas zupełnie nieznaną, a podejrzaną przez niego w Budapeszcie. Ale też wywalczył stałą rentę dla wdowy po Wojciechu Korfantym. Zbudował wiele oczyszczalni ścieków, ale też walnie przyczynił się do powstania pomnika Powstań Śląskich, na który to projekt rządząca wówczas ekipa Władysława Gomułki patrzyła niechętnym okiem. Z sympatią do Ziętka odnosił się tylko premier Józef Cyrankiewicz, który tolerował jego „wybryki”, czyli inwestycje zgodne wprawdzie z potrzebami regionu i zdrowym rozsądkiem, ale niezgodne z założeniami kolejnych planów centralnych. Tak było, gdy Ziętek próbował załatwić pieniądze na budowę Spodka. Premiera zaproszono do Katowic, ugoszczono po królewsku przy – co ten największy birbant Peerelu cenił sobie najbardziej – suto zastawionym stole i dopiero wówczas wyłuszczono prośbę. Cyrankiewicz spojrzał na Ziętka i oświadczył, że ma on na sumieniu tyle przestępstw, że powinien gnić w więzieniu przez 120 lat. Po czym wzniósł toast: „Życzę Wam 150 lat życia i dużo zdrowia, żebyście mogli odsiedzieć swoje przestępstwa”. Budowa Spodka była częścią wielkiego planu przebudowy śródmieścia Katowic, czego Ziętek był wielkim orędownikiem.

Ziętek przeznaczył znaczny areał śląskiej ziemi pod uprawę warzyw i owoców, w Tychach powołał nawet kombinat ogrodniczy, ale też w latach 40. walczył o zwolnienie z sowieckich łagrów Ślązaków, którzy podczas wojny zostali wcieleni do niemieckiej armii. I wcale nie był pokorny. Premierowi Piotrowi Jaroszewiczowi podczas telekonferencji z przedstawicielami lokalnej administracji oświadczył: „Towarzyszu premierze, pieprzycie. Już nie mogę tego słuchać”. A pomysły następcy Edwarda Gierka na funkcji I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach, Zdzisława Grudnia, satrapy daleko gorszego od swojego poprzednika, kwitował słowami: „Synek, daj se pokój”.

Jerzy Ziętek wjechał do historii nie swoim posłowaniem, zasiadaniem we władzach komunistycznej partii i w Radzie Państwa. Wjechał dbałością o małą ojczyznę. ©?

– Niezależny dziennikarz, autor biografii Edwarda Gierka, Wojciecha Jaruzelskiego i Władysława Gomułki pt. „Gomułka. Dyktatura ciemniaków”

Prezydent elekt wyraził wówczas obawę, czy czekają go w Pałacu przy Krakowskim Przedmieściu jakieś wielkie wyzwania, bo wszystkie najważniejsze sprawy działy się za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. To bowiem właśnie wówczas Polska przystąpiła najpierw do paktu północnoatlantyckiego, a następnie weszła do Unii Europejskiej. Dwa najważniejsze fundamenty polskiej polityki zagranicznej zostały więc zbudowane. Słowom Lecha Kaczyńskiego nie można się dziwić, pragnieniem każdego polityka jest zapisanie się w historii i ta ambicja często motywuje go do podejmowania wielkich wyzwań. Nierzadko bywa jednak, że w pogoni za sprawami wielkimi, politycy zapominają o mniejszych.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej