A wkrótce być może z kulinarnymi doznaniami. Szlak kulinarny „Podkarpackie smaki”, który firmuje Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju i Promocji Podkarpacia Pro Carpathia, z roku na rok rośnie. Certyfikatem „Podkarpackie smaki” może się pochwalić coraz więcej lokali.

O tym, że region to prawdziwa galeria smaku, świadczy to, że Podkarpacie od lat jest liderem, jeśli chodzi o liczbę wyrobów wpisanych na listę produktów tradycyjnych prowadzoną przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Ma ich aż 219, mocno dystansując Małopolskie (194) i Lubelskie (178). To głównie wyroby wędliniarskie, piekarnicze i cukiernicze, mleczne, a także gotowe dania i potrawy. Często o intrygujących nazwach: kacapoły, panepuchy, studzionka, bulawiak. O sile podkarpackiej żywności świadczy i to, że dwa produkty: podkarpacki miód spadziowy i fasola wrzawska, zostały objęte ochroną Komisji Europejskiej.

Pomysł Podkarpacia, aby szukać innych sposobów niż przyroda i zabytki na przyciągnięcie turystów, to dobra droga. To też szansa dla miasteczek i wsi, których turysta zazwyczaj by nie odwiedził. A pewnie zajrzałby, gdyby wiedział, że w Ulanowie można kupić chrupaczki, niegdyś obowiązkowe wypieki zabierane do pracy przez flisaków, w Bachórzu zatrzymać się na pyszne proziaki z masłem czosnkowym, a w Wojkówce wypić piwo z browaru rzemieślniczego z pianą, która zostaje na ustach.