Unii wspomnienie o wielkości

Kiedy hokejowa Cracovia święci triumfy, inny klub z regionu, Unia Oświęcim, żyje wspomnieniami i zmaga się z szarą rzeczywistością. Kiedyś to Unia była wielka.

Publikacja: 01.12.2016 22:00

Tytuł mistrzów Polski, Unia zdobywała ośmiokrotnie: najpierw w 1992 roku, a potem rok w rok, w latac

Tytuł mistrzów Polski, Unia zdobywała ośmiokrotnie: najpierw w 1992 roku, a potem rok w rok, w latach 1998-2004.

Foto: materiały prasowe

W ubiegły piątek Unia grała decydujący mecz z Orlikiem Opole o to, która z tych drużyn znajdzie się w silniejszej grupie w drugiej fazie rozgrywek. Od kilku sezonów Polska Hokej Liga po dwóch rundach jest dzielona na dwie grupy – silniejszą i słabszą. Zespoły z tej pierwszej mają zapewniony udział w play-off. Unia, aby znaleźć się w silniejszej grupie, potrzebowała zwycięstwa nad Orlikiem w regulaminowym czasie gry. Nie udało się, po trzech tercjach było 2:2 i było już wiadomo, że oświęcimianie zagrają w słabszej grupie (ostatecznie wygrali po rzutach karnych). Będą tam rywalizować z drużynami GKS Katowice, Automatyka Gdańsk, Nesta Toruń i SMS Sosnowiec. W grupie silniejszej za rywali mieliby takie marki, jak GKS Tychy czy Cracovia. Byłoby to dużo korzystniejsze dla klubu.

– Końcówka pierwszej części sezonu była bardzo emocjonująca. Nie wszystko od nas zależało, ale ostatni mecz jak najbardziej. Szkoda, że tak się skończyło. Dla nas to sportowa i wizerunkowa porażka, która zapewne nie ułatwi poszukiwania sponsora. Spadną przychody z biletów, bo nie da się ukryć, że nasi rywale w słabszej grupie nie należą do najbardziej atrakcyjnych. Do tego dochodzą dalekie wyjazdy na lodowiska rywali – mówi Dariusz Paliczka, członek komisji rewizyjnej klubu, a przede wszystkim wierny kibic, który na pierwszym meczu biało-niebieskich pojawił się już pod koniec lat 80-tych, a obecnie prowadzi stronę internetową klubu. Unia nie straciła szans na grę w play-off: zakwalifikują się tam dwie najlepsze drużyny z grupy słabszej. – To jest teraz nasz jedyny cel. Mamy razem z GKS Katowice dużą przewagę nad pozostałymi drużynami, nie można tego zmarnować – mówi Paliczka. Tyle tylko, że niska pozycja w tabeli po sezonie zasadniczym będzie oznaczała konieczność mierzenia się od razu z którymś z potentatów.

Szczyt i upadek

Kiedyś to hokeiści Unii byli potentatami. Po tym,jak przez lata balansowali między I a II ligą (mówiło się, że są za mocni na drugą ligę, a zbyt słabi na pierwszą) wreszcie przebili się do czołówki, a potem wdarli na szczyt. Tytuł mistrzów Polski zdobywali ośmiokrotnie: najpierw w 1992 roku, a potem rok w rok, w latach 1998-2004. W sumie – siedem razy z rzędu. To był wspaniały czas dla klubu, zawodników, kibiców. Pojedynki z Podhalem Nowy Targ to były hokejowe klasyki. Biało-niebieskie barwy przywdziewali tacy znakomici hokeiści jak trzykrotni olimpijczycy (Sarajewo, Calgary, Albertville): Marek Cholewa i Gabriel Samolej (bramkarz, który w Calgary puścił tylko jednego gola w meczu z Kanadyjczykami), olimpijczycy z Albertville: Waldemar Klisiak, Mariusz Puzio, Dariusz Płatek, Sławomir Wieloch, Wojciech Tkacz oraz reprezentanci Polski Leszek Laszkiewicz, Tomasz Jaworski, Michał Garbocz, Sebastian Gonera, Adrian Parzyszek, Jarosław Kłys, Marcin Jaros i Mariusz Jakubik. A można by wymieniać dalej. Drużynę prowadził słynny trener Andriej Sidorenko. W Oświęcimiu grali najlepsi.

Unię było na nich stać, bo wspierały ją miejscowe Zakłady Chemiczne (potem pod nazwą Firma Chemiczna Dwory). W 2004 roku, kiedy Unia zdobyła swoje ostatnie mistrzostwo, większościowym udziałowcem w firmie został Michał Sołowow (z czasem nastąpiła kolejna zmiana nazwy – na Synthos). Jeden z najbogatszych Polaków był znany ze swojej wyścigowej pasji – ścigał się w rajdach samochodowych – można więc było mieć nadzieję, że nie będzie skąpił grosza również na hokej. Tym większe było rozczarowanie, kiedy niedługo później firma ogłosiła, że po sezonie 2005/2006 wycofuje się ze sponsorowania hokejowej drużyny. Wcześniej trwały negocjacje pomiędzy sponsorem a miastem w sprawie nabycia przez miasto obiektów sportowych. Do porozumienia nie doszło, kurek z pieniędzmi został zakręcony.

Przyszedł kryzys

Potęga Unii runęła jak domek z kart. Gwiazdy szybko poszukały nowych klubów, w składzie drużyny pozostali wychowankowie. Sytuacja była niewesoła. Na szczęście znalazła się grupa działaczy i drobnych sponsorów, którzy ocalili klub, z pomocą przyszło też miasto. Drużyna mimo tych wszystkich przeciwności przystąpiła do rozgrywek i nawet zajęła siódme miejsce, co w zaistniałej sytuacji było więcej niż przyzwoitym wynikiem. Jednak w kolejnym sezonie (2007/2008) spadła do I ligi, przegrywając w dramatycznych okolicznościach z Polonią Bytom.

Nieszczęście trwało krótko. Już w kolejnym sezonie Unia wróciła do najwyższej klasy rozgrywkowej, w czym pomógł nowy sponsor, firma Aksam. W okresie, kiedy firma sponsorowała klub, przyszły kolejne, nie tak co prawda spektakularne, jak dawniej, ale jednak sukcesy: dwa brązowe medale w dwóch kolejnych sezonach (2010/2011 i 2011/2012). Przez kilka następnych lat oświęcimianom szło nieco słabiej, ale radzili sobie przyzwoicie.

I kiedy wydawało się, że sytuacja klubu jest stabilna, znowu przyszło załamanie – i znowu za sprawą pieniędzy. Przed poprzednim sezonem firma Aksam zawiesiła sponsorowanie klubu. Co prawda obie strony rozstały się życzliwie i do dzisiaj pozostają w dobrych relacjach, ale to nie zmienia faktu, że pieniądze się skończyły. Brakowało dosłownie na wszystko. Prezes Unii Ryszard Skórka skierował na ręce prezydenta miasta oraz przewodniczącego rady miejskiej dramatyczny list. Prosił miasto o pomoc, którą określał, jako „ostatnią deskę ratunku”, sytuację klubu nazywał tragiczną: „Nie jesteśmy w stanie zapewnić dalszego funkcjonowania klubu” – tłumaczył i kreślił czarny scenariusz wycofania zespołu z rozgrywek.

Oświęcim z tradycjami

Władze miasta stanęły na wysokości zadania: miasto Oświęcim objęło większościowy udział w nowopowstałej spółce Oświęcimski Sport, która przejęła prowadzenie drużyny. Klub hokejowy, nawet w trudnej sytuacji, jest od lat wizytówką miasta. „Ważną dyscypliną w Oświęcimiu jest również hokej na lodzie” – czytamy na oficjalnej stronie miasta. Można by się zastanawiać, czy słowo „również” jest uzasadnione, bo jednak hokej wydaje się najważniejszym sportem w mieście, ale nie ma co się licytować. Przecież istotnie jest jeszcze pływanie – wystarczy przypomnieć sukcesy oświęcimianina Pawła Korzeniowskiego, którego ojciec był bramkarzem Unii, z tym że tej piłkarskiej. W Oświęcimiu powstała pierwsza pięćdziesiątkaw Polsce – kryta pływalnia z niecką basenową o długości 50 m, przystosowana do rozgrywania zawodów, wybudowana w 1972 roku. I jest łyżwiarstwo figurowe – to stąd wyjeżdżali w wielki świat i tutaj wracali z medalami i pucharami Dorota Zagórska i Mariusz Siudek.

Miasto widzi w Unii markę, nawet jeżeli wyniki sportowe nie są już takie jak kiedyś. Mówił o tym prezydent Oświęcimia Janusz Chwierut na niedawnych uroczystościach związanych z 70-leciem klubu. Unia powstała w 1946 roku, sekcja hokejowa nieco później, w 1957 roku. Na obchodach 70-lecia pojawiło się wielu znakomitych gości, między innymi Waldemar Klisiak (dzisiaj radny powiatu oświęcimskiego i doradca ministra sportu Witolda Bańki) oraz byli prezesi Zakładów Chemicznych Jan Babiarz i Zdzisław Ingielewicz. Ten ostatni wspominał o społecznej roli sportu i żałował, że dzisiaj, inaczej niż kiedyś, prezesi dużych przedsiębiorstw zdają się jej nie dostrzegać.

Na szczęście na dziś kryzys finansowy Unii nie grozi. W trudnych dla polskiego klubowego hokeja czasach to już sporo. – Sytuacja finansowa klubu jest stabilna, nie mamy żadnych zaległości wobec zawodników. Możemy liczyć na miasto, prezydent Janusz Chwierut przychodzi na mecze, jest grupa mniejszych firm, które nasz wspierają – mówi Dariusz Paliczka. Co nie znaczy, że nie mogłoby być lepiej. – Poszukiwania sponsorów trwają cały czas. Nie mamy sponsora w nazwie klubu, a byłoby dla niego miejsce. Hokej jest dyscypliną ogólnopolską, pokazywaną w TVP Sport. Ostatnio było spore zainteresowanie występami reprezentacji. Liczymy, że to przyciągnie sponsorów.

Z obecnej drużyny tylko Wojciech Wojtarowicz pamięta jeszcze czasy, kiedy Unia rządziła ligą. Trzon obecnej drużyny stanowią Czesi Radim Haas i Martin Kasperlik. Słowacki bramkarz Peter Tabacek, który od wielu lat gra w Oświęcimiu, ma polskie obywatelstwo, stara się o nie również czeski bramkarz Michal Fikrt. Drużynę prowadzi słowacki szkoleniowiec Josef Dobosz. Polacy w kadrze to w większości wychowankowie. Patryk Malicki to syn Artura Malickiego. Ojciec był świetnym hokeistą, znanym z waleczności ulubieńcem oświęcimskich kibiców. W 2001 roku został potrącony przez samochód na przejściu dla pieszych, zmarł miesiąc później w szpitalu. Mały Patryk odbierał wtedy medal za mistrzostwo Polski w imieniu taty.

W ubiegły piątek Unia grała decydujący mecz z Orlikiem Opole o to, która z tych drużyn znajdzie się w silniejszej grupie w drugiej fazie rozgrywek. Od kilku sezonów Polska Hokej Liga po dwóch rundach jest dzielona na dwie grupy – silniejszą i słabszą. Zespoły z tej pierwszej mają zapewniony udział w play-off. Unia, aby znaleźć się w silniejszej grupie, potrzebowała zwycięstwa nad Orlikiem w regulaminowym czasie gry. Nie udało się, po trzech tercjach było 2:2 i było już wiadomo, że oświęcimianie zagrają w słabszej grupie (ostatecznie wygrali po rzutach karnych). Będą tam rywalizować z drużynami GKS Katowice, Automatyka Gdańsk, Nesta Toruń i SMS Sosnowiec. W grupie silniejszej za rywali mieliby takie marki, jak GKS Tychy czy Cracovia. Byłoby to dużo korzystniejsze dla klubu.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej