Podróż rowerowymi ścieżkami Tel Awiwu

Trudno wyobrazić sobie chyba piękniejszą ścieżkę rowerową niż ta ciągnąca się wzdłuż plaży Morza Śródziemnego w Izraelu niemal od starej Jaffy aż do modnego portu telawiwskiego.

Publikacja: 06.07.2023 12:09

Telawiwska ścieżka rowerowa wiodąca nad morze

Telawiwska ścieżka rowerowa wiodąca nad morze

Foto: Michał Szułdrzyński

To znaczy można próbować sobie wyobrazić, tylko pytanie: po co? Bez wątpienia drogi rowerowe w tym mieście są zachwycające.

Na rowerzyście z naszej części Europy przyjemny klimat, nadmorska bryza bez wątpienia zrobią wrażenie. Od ciągnącej się na osi północ–południe linii wybrzeża odbiegają kolejne nitki rowerowe wzdłuż lądu. I znów, jazda trasami pod palmami w kierunku zachodzącego nad Morzem Śródziemnym słońca jednym może wydać się kiczem, a dla innych to piękny widok – tak odmienny od szlaków rowerowych, które znamy z polskich miast.

Tym, co uderza na ścieżkach rowerowych w Tel Awiwie, jest niezwykła różnorodność korzystającej z nich społeczności. Tu młody mężczyzna w stroju sportowym, tam dziewczyna jedzie z ręcznikiem w stroju kąpielowym zażyć przyjemności związanych z mieszkaniem w mieście położonym nad samym morzem, gdzie indziej do szkoły jadą chłopcy w zwykłych koszulkach polo i dżinsach, ale w ich stroju zwraca uwagę jarmułka i frędzle wystające spod koszulki – widać należą do praktykujących, ale nie ultraortodoksyjnych, Żydów. Ale co jakiś czas rowerem przemknie też ortodoksyjny Żyd w kapeluszu i przypominającym skrzyżowanie marynarki i płaszcza chałacie.

Michał Szułdrzyński

Rower jest tu egalitarny, jeżdżą nim osoby z różnych klas społecznych i o różnym kolorze skóry – wszak Izrael to społeczność osób o żydowskich korzeniach z całego świata, z najrozmaitszych kultur i języków. I to zarówno młodych, jak i starych. Nastolatki mają przy rowerach specjalne uchwyty, do których przyczepiają deski, by przed szkołą albo po południu na chwilę wskoczyć i posurfować na seledynowych falach. Na rowerze do pracy jadą robotnicy, na uczelnie studenci, nierzadko widać teczkę na komputer start-upowca.

Przyjeżdżając do Izraela, nie musimy się martwić o własny sprzęt – podobnie jak w wielu polskich miastach łatwo zainstalować aplikację i wynająć rower, hulajnogę czy rower elektryczny.

Nowością, której nie widziałem jeszcze w Polsce ani w Europie, jest możliwość wypożyczenia sprzętu wraz z kaskiem. Bliżej przyjrzałem się hulajnodze, w której po wypożyczeniu jej w systemie poprzez smartfon, elektromagnetyczna blokada zwalniała zamek, do którego wpięty był kask. Większość jednak wynajmujących, jak widziałem, uważała, że sama obecność kasku na hulajnodze zwiększa ich bezpieczeństwo, bo nie zdecydowała się na założenie go na głowę. Ale takiego patentu życzyłbym sobie w polskich miastach, bo gdy kilka dni temu musiałem gdzieś szybko podjechać hulajnogą w Warszawie, nie czułem się pewnie bez kasku w płynącym potoku pędzących rowerzystów i hulajnogistów.

Polecam wszystkim zwiedzającym Tel Awiw podróż rowerem na południe do Jaffy, zostawienie roweru przed wejściem do starożytnego portu, potem spacer starymi uliczkami i lody na placu przed kościołem św. Piotra.

Ale wracając potem, warto zatrzymać się przy którymś z położonych co kilkaset metrów na plaży barów. Napoje jak napoje, piwo czy wino wszędzie smakują tak samo (jadąc na rowerze, nie przesadzajmy z procentami). Jednak słynny izraelski street food na plaży smakuje wyjątkowo. Warzywa, sałatki, kanapki z humusem, falafelem, sabichy, sosy, oliwki, pity – wszystko to obficie podlane sosem sezamowym tahini – smakuje wyjątkowo i na długo pozostawi w naszej pamięci wspomnienia podboju Tel Awiwu.

Po paru pitach znów trzeba wskoczyć na rower, by spalić właśnie przyswojone kalorie. Ale gdzie jak gdzie – na rowerze w Tel Awiwie to sama przyjemność.

To znaczy można próbować sobie wyobrazić, tylko pytanie: po co? Bez wątpienia drogi rowerowe w tym mieście są zachwycające.

Na rowerzyście z naszej części Europy przyjemny klimat, nadmorska bryza bez wątpienia zrobią wrażenie. Od ciągnącej się na osi północ–południe linii wybrzeża odbiegają kolejne nitki rowerowe wzdłuż lądu. I znów, jazda trasami pod palmami w kierunku zachodzącego nad Morzem Śródziemnym słońca jednym może wydać się kiczem, a dla innych to piękny widok – tak odmienny od szlaków rowerowych, które znamy z polskich miast.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rowerem przez Polskę
Stowarzyszenie Rowerowy Poznań od 30 lat buduje lepszy, rowerowy świat
Rowerem przez Polskę
Innowacyjna promocja tras rowerowych w Świętokrzyskiem
Rowerem przez Polskę
Pomorze Zachodnie jako eldorado rowerowych pasjonatów
Rowerem przez Polskę
Rowery publiczne w zrównoważonym rozwoju miast
Rowerem przez Polskę
Rowerowa rewolucja we Francji