Która ze sfer życia miasta ucierpiała najbardziej?
Niewątpliwie największym problemem są skutki lockdownu wśród dzieci, które zostały pozbawione możliwości kontaktu z rówieśnikami i skazane na naukę zdalną. Pod koniec czerwca przeprowadziliśmy wśród dzieci i młodzieży pilotażowe badania na temat psychologicznych skutków pandemii i sytuacja nie wygląda najlepiej. Badania będziemy poszerzać na początku września, tuż po powrocie uczniów do szkół, ale już dziś wiemy, że otwiera się ogromne pole do pracy dla psychologów, pedagogów, ale także dla rodziców i wychowawców, bo długi okres przebywania w domach wpłynął na młodych ludzi negatywnie. Szczególnie ucierpieli pierwszoklasiści, którzy przyszli do szkoły we wrześniu zeszłego roku, by niemal natychmiast przejść na naukę zdalną i z rówieśnikami zobaczyć się na żywo dopiero pod koniec roku szkolnego. Te kilka miesięcy w domu to czas, który w normalnych warunkach zostałby wykorzystany na wykształcenie ważnych relacji wewnątrz klasy, a także pomiędzy dziećmi a nauczycielem. Ta izolacja będzie rodziła daleko idące skutki, z którymi będziemy musieli sobie poradzić. Mamy świadomość, że będzie nas to kosztowało, ale to niezbędna inwestycja. Planujemy program wsparcia. Mam nadzieję, że w jakiejś części będzie możliwy do sfinansowania ze środków zewnętrznych.
Na ile samorządy mają wpływ na szkolnictwo? W dzisiejszych czasach, gdy mowa o szkolnictwie, samorządowcy z reguły mówią o tym, czego może zabraknąć lub czego nie ma.
Podstawa programowa jest, oczywiście, określona poza samorządem. Główną rolę odgrywa minister oświaty. Natomiast mamy bardzo dużo do powiedzenia w sferze organizacyjnej i możemy kreować dodatkowe projakościowe programy, służące poszerzaniu różnych kompetencji. Tym razem tych polegających na radzeniu sobie ze stresem i niszczącymi skutkami pandemii. Przed wybuchem epidemii koronawirusa realizowaliśmy już np. program transgraniczny nauki niemieckiego, którym objętych jest parę tysięcy dzieci i młodzieży w naszym mieście. Dziś jest on kontynuowany jako program „Nauczanie języka sąsiada od przedszkola do zakończenia edukacji -wspólnie żyć i uczyć się w Euroregionie Pomerania”, współfinansowany ze środków Unii Europejskiej. Ma on utrwalać i poszerzać zajęcia z języka sąsiada oraz edukacji międzykulturowej aż do zakończenia edukacji w niemiecko-polskim regionie przygranicznym. Mamy też wiele podobnych programów w naukach ścisłych. Ich efektem jest spora liczba olimpijczyków. Chcielibyśmy kreować i realizować więcej programów w zakresie wsparcia pedagogicznego, psychologicznego, ale na to trzeba znaleźć środki. Tymczasem subwencja oświatowa, przynajmniej w dużych miastach, nie pokrywa nawet płac nauczycieli. To poważny problem, bo choć państwo określa zasady, siatkę godzin czy strukturę klas, zwiększając wymagania, to nie idzie za tym wzrost finansowania. Uważamy, że jeśli ktoś kreuje środki w zakresie organizacji i finansów, to powinien zapewnić to finansowanie przynajmniej w elemencie, który wynika wprost z ustawy. Zresztą, wynika to wprost także z europejskich akt samorządowych, które gwarantują nam środki na wykonywanie podstawowych zadań.
CZYTAJ TAKŻE: Fijołek: Spodziewam się współpracy z wojewodą z PiS
Skoro mówimy o budżecie – mówił pan, że pozytywnie ocenia budżet pandemiczny. Jaka jest prognoza na ten rok i następne lata? Co się będzie działo?